Hermiona stała pod
drzwiami i przysłuchiwała się rozmowie przyjaciela i brata. Oczywiście oni o
tym nie wiedzieli. Przecież nie powiedzieli by tego…
-Harry, mówię ci…
ona się zmieniła!-powiedział Ron.
-No i w czym ci to
przeszkadza?
-Ale ona brata się
ze ślizgonami! ŚLIZGONAMI Harry! Jeszcze parę miesięcy… co aj mówię! Tygodni!
Parę tygodni temu wzbraniała by się rękami i nogami przed przyjaźnią z nimi!
Zresztą oni tak samo. A teraz co? Nasz książę Slytherinu…-powiedział z
sarkazmem.-… zakochuje się w naszej przyjaciółce. Byłej-szlamie-Granger!-dziewczyna
nie myślała, że Draco się w niej zakochuje. Sama go polubiła… ale jak Ron mógł
nazwać ją szlamą?!-aaa myślisz, że oni się z nią tak bezinteresownie
przejaźnią?! Spójrz prawdzie w oczy Harry! Ona jest... ona jest inna!
-Nie mów tak na
nią Ron!-warknął Harry.
-Dlaczego ty jej
tak bronisz?! To już nie jest nasza przyjaciółka. To nie ta sama Hermiona.-dziewczynie
zaszkliły się oczy.
-Tak Ron, to nie
jest ta sama Hermiona Granger. Ale zauważ, że ona nie jest Granger! To Hermiona
Snape i moja siostra, a także przyjaciółka.-podniósł glos.
-Harry, ale
przecież…
-Nie Ron. Ona nią
cały czas jest.-powiedział. W tej chwili Hermiona nie wytrzymała i otworzyła
gwałtownie drzwi. Była cała zapłakana.
-Wiesz Harry..
dziękuje. Idę do Toma.- oznajmiła i szybko pobiegła w stronę lochów. Otworzyła
na oścież drzwi i stanęła w progu gabinetu Severusa.
-Co to…. Hermiona?
Co ci się stało?
-Nic tato. Idę do
Toma- i pośpiesznie opuściła pomieszczenie. Gnała przez błonia, aż do momentu,
gdzie mogła się teleportować. Po chwili była przed posiadłością Czarnego Pana.
Nie zajmując się pukaniem, na drżących nogach podeszła do drzwi jadalni, gdzie
prawdopodobnie znajdował się Riddle. Gdy stanęła w progu, a po chwili poczuła
ogromny ból, który rozlewał się po ciele. Nie wydała żadnego dźwięku lecz cicho
osunęła się na ziemie.
-Zabierzcie to
coś.-powiedział nie odwracając się.
-Ale Panie… -
zaczął jeden ze Śmierciożerców, który byli w Sali.
-Czy nie wyraziłem
się jasno?!-Krzyknął.
-O-oczywiście..
już zabieram pannę Granger…-specjalnie
użył tego stwierdzenia. W tej chwili Riddle odwrócił się gwałtownie, a w między
czasie zmienił się w człowieka. Podbiegł do dziewczyny, która wciąż leżała na
posadzce i obrócił na plecy. Wszyscy
patrzeli na to osłupiali. Nikt nie widział, jak on zachowuje się w obecności
dziewczyny. Tom delikatnie starł z twarzy ślady łez. Zrozumiał, że płakała i
przyszła do niego, bo miała problem… Zaufała mu, a on jak ostatni głupiec zaatakował ją. Ale przecież nie wiedziałem, że to ona… No i co z tego?? Wiedziałeś, że nikt nie ośmieli się wejść nie prosząc
cię o zgodę! Tylko ona wchodziła do twojego gabinetu bez pukania…Tak, ale
pierwszy raz się zdarzyło, że przyszła w niewyznaczonym do spotkania terminie. To i tak nie jest wystarczające
wytłumaczenie. Dość!! Tom wziął Hermionę na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Usiadł na fotelu i
przyglądał się zapłakanej twarzy dziewczyny. Po chwili podszedł do szafki
stojącej w rogu pokoju i wyjął z niej fiolkę z eliksirem regenerującym.
Podszedł do panny Snape, lekko ją uniósł i wlał do buzi odpowiednią dawkę.
Wrócił na fotel i cierpliwie czekał.
Kiedy dochodziło w
pół do pierwszej w nocy dziewczyna poruszyła się i powoli otworzyła oczy. Ni
zobaczyła, tak jak się spodziewała swojego dormitorium, ale całkowicie inny
pokój, w którym była tylko raz. Pokój Toma… ale co ona tutaj robi? Po chwili
obrazy z wczorajszego dnia . Szybko poderwała się do pozycji siedzącej ale po
chwili poczuła ogromny ból głowy.
-Uważaj…-usłyszała
miękki i cichy głos.
-Tom?-szepnęła
cicho, a on tylko skinął głową.-Co ja tutaj robię?
-Byłaś… byłaś
nieprzytomna przez tego…ehem…
-Cruciatusa.-dokończyła
za niego.- Dlaczego?-jedno ciche słowo, a wytrąciło lorda Voldemorta z
równowagi.
-Hermiono, gdybym
wiedział, że to ty…-zaczął nerwowo.-…nigdy bym tego nie zrobił. Nikt nie
odważył by się wejść do pomieszczenia nie czekając na pozwolenie.
-Ale ja nigdy nie
pukam, Tom.-odparła. Mówiła prawdę. Od kiedy Tom pamięta nigdy nie pukała.
Nawet do jego sypialni. Kiedyś weszła jak się przebierał. Od tamtego czasu
zawsze przebiera się w łazience, gdzie dziewczyna nie wchodzi, zaśmiał się w
myślach.
-Wiem… ale dzisiaj
nie było zaplanowanego naszego spotkania.
-Przyszłam nie w
porę? Mam tak nie przychodzić?-spytała zdezorientowana i zdenerwowana,
-Nie! Przychodź kiedy tylko chcesz. Wiesz, że
możesz mi powiedzieć wszystko?-powiedział cicho.- I nie mówię tego żebyś miała
mi powiedzieć o planach Pottera, ale… -nie zdążył dopowiedzieć.. i nawet był z
tego zadowolony, bo nie wiedział co dalej… Dziewczyna, nie zważając na ból,
rzuciła się na szyję mężczyźnie.-Hej, maleńka co się stało?
-Ron…-wyszlochała
chowając głowę w szyi Toma.
-Co Weasley ci zrobił?!-spytał
trochę za ostro lekko odrywając od siebie dziewczynę.
-Możesz… możesz użyć
leglimencji? Nie będę… nie chcę tego opowiadać.-powiedziała i z powrotem
przytuliła się do Riddla. Chłopak wahając się wszedł w umysł dziewczyny.
Przecież mógł przejrzeć wszystko co wie o Zakonie… Dlaczego tego nie zrobił?
Logiczne. Stracił by ją. Nie myśląc o tym więcej odnalazł wczorajsze
wspomnienie. Jego twarz przybierała coraz bardziej złowrogi wyraz.
-Zabiję
go…zabiję.-warczał.
-Nie! Widzisz?! I
jak mam ci coś powiedzieć? –powiedziała gwałtownie wstając.
-Miona, nie
rozumiem o co ci chodzi! Przecież on powiedział o tobie.. to!-wykrzyknął
również wstając.
-Tom.. ale
pamiętaj, mimo, że on może tak nie uważać to jest…był mój przyjaciel.
-Wiesz… widziałem
wielu ludzi, w końcu mam te parędziesiąt lat, ale… ty jesteś całkiem inna od
nich wszystkich.-powiedział cicho i przytulił się do niej. Po chwili lekko
wdychał jej zapach.
-Wiesz Tom?
-Hm..?-dał znak,
że słucha.
-Dziękuje ci, że
mogę tak przyjść i ci wszystko powiedzieć, ale… muszę już iść.-powiedziała i
lekko wyswobodziła się z jego ramion. Podeszła do drzwi. Gdy trzymała rękę na
klamce odwróciła się.- Do zobaczenia, Tom.
-Do zobaczenia,
Hermiono.-odparł i powrócił do okna.
***
Wolnym krokiem
podeszła do drzewa, które znajduje się tuż koło hogwardzkiego jeziora. Usiadła
i rozmyślała. Przecież się tak bardzo nie
zmieniłam… Prawda? No lubię ślizgonów, ale jak Draco się zakochuje? We mnie? W
sumie.. lubię go. Nawet bardzo. Ale… czy to oznacza, że go kocham? Na razie dam
sobie spokój z chłopakami może co? Mam nieco ważniejsze rzeczy na głowie. A z
resztą… jak kocha to poczeka co nie?
Co mam zrobić? Harry chce zabić Toma. Tom
chce zabić Harry’ego. Przecież lubię Toma. Ba! Nawet bardzo. Ale… W tym momencie do dziewczyny ktoś podszedł.
Dziewczyna nie zauważyła, że już nastał ranek.
-Miona… byłaś u NIEGO?-spytał
cicho siadając koło niej.
-U niego czyli
kogo?
-Herm… proszę, nie
udawaj, że nie wiesz. Chodzi o
Voldemorta. Byłaś u niego?
-Draco …-zaczęła.
- No co?- spytał
cicho.- Byłaś?
-Tak…
-westchnęła.- Musiałam z kimś porozmawiać.
-A…-zawahał się.-
Czemu nie przyszłaś do mnie?
-Wiesz… szczerze
mówiąc nie pomyślałam o tym. Ale wiesz…? U ciebie mogli by mnie znaleźć, a tam
nie poszli. A szczególnie Ron. Na razie nie chcę go widzieć…
-Co on ci zrobił?!
-Draco…
-Co on ci
zrobił?!-spytał ostrzej. Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę jak oni są do
siebie podobni. Draco i Tom. Oby dwoje zabójczo przystojni . Oby dwoje
rządni władzy. Oby dwoje… moi?
Niee.. Przecież nie mam żadnych praw do
nich. Jeszcze jakiś czas oby dwoje nią gardzili, a teraz? Hm… Hermionę
pochłonęły myśli. Nawet nie zauważyła jak Draco jej się przygląda.
-Hermiona.-
dziewczyna wróciła myślami.
-Taak?
-Co on ci
zrobił?-oczy dziewczyny napełniły się łzami.
-Wiesz… Tomowi też
nie powiedziałam. Użył leglimencji. Myślę, że ty też zobacz… dobrze?-chłopak
pokiwał głową i pokonał mur postawiony przez Hermionę. Właściwie nie pokonał…
ona go przepuściła. Nikt nie da rady przejść przez obronę dziewczyny… nawet
Riddle. Ćwiczyła z nim dużo technik magicznych, w niektórych nawet pokonała
mistrza. Po chwili Draco wydał z siebie cichy pomruk złości.
-Jak on mógł….
Zabiję.-warknął.
-I widzisz! Robisz
to co Tom! –nie zauważyła, że chłopak skrzywił się przy wspomnieniu ciemnowłosego.-
Jak mam ci coś powiedzieć, skoro zaraz idziesz zrobić coś pochopnie? Nie!
Zostawiacie go w spokoju. Dobrze..?
-Hermiona…-ale
zamilkł pod wzrokiem dziewczyny. Westchnął.-Dobrze.- Uśmiechnęła się zadowolona
i za trzęsła się z zimna. Niby ranek, ale chłodny. Chłopak widząc to przytulił
do siebie dziewczynę. Nie wiedzieli, że przygląda im się zielonooki brat
Hermiony. Po chwili jednak odszedł od okna.
***
Czas szybko
leciał. Hermiona z Draco cały czas siedzieli koło jeziora. W pewnym momencie
oby dwoje poczuli paraliżujący ból głowy. Dziewczyna stwierdziła, że ktoś
niesie ją na rękach jak szmacianą lalkę. Powoli uchyliła powieki i zobaczyła
srebrną maskę. Taką, jaką noszą śmierciożercy.
Pół godziny później dotarli na miejsce.
Dziewczyna nie wiedziała gdzie są. Gdy zeszli po schodach, ktoś otworzył drzwi,
które strasznie zaskrzypiały i ktoś rzucił Hermionę na twardą posadzkę.
-Obudźcie
ich.-powiedział zimny głos. Ktoś wlał do ich ust strasznie gorzki eliksir.
Dziewczyna chcąc nie chcąc zakrztusiła się i podniosła do pozycji siedzącej.
Nie usiedziała długo ponieważ poczuła tępy ból na całym ciele.
-No i co laluniu…
a ty zdrajco? Czarny Pan zabiję cię jak się dowie co ty wyprawiasz! No to
panowie, kto pierwszy? Szlama czy może zdrajca?- Hermiona zauważyła, jak
uśmiecha się złowieszczo. Siedziała spokojnie i tylko powiedziała:
-Róbcie ze mną co
chcecie, ale Malfoy…-powiedziała to z udawanym obrzydzeniem.-…chciał mi
zaproponować hm… ciekawą noc w jego dormitorium…0mówiła patrząc na Draco,
którego oczy robiły się coraz większe. Nie rozumiał tej dziewczyny. Czemu go
ratuje? Widocznie chce, żeby poszedł po Pana. Tak zrobi, tylko najpierw musi
zagrać w grę, którą zaczęła nastolatka.
-To już się
zabawić szlamą nie można?-warknął na Śmierciożerców, którzy nieskutecznie
próbowali wejść do umysłu Hermiony.- Może moglibyście mnie puścić i razem
pójdziemy z nią do Czarnego Pana? Chętnie zobaczę jak rozprawia się z
naszą ukochaną szlamą Granger.-zaśmiał
się chłodno.
-Avery, rozwiąż
go.-polecił Malfoy senior.- A my zajmiemy się nią.-powiedział z obrzydzeniem.
Podczas gdy Draco
został uwolniony Hermiona dostała Cruciatusa. Wiła się pod nogami oprawcy w
wielkim bólu, ale nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Chłopak nie mogąc
patrzeć na cierpienie przyjaciółki spytał:
-Możemy od razu
iść z nią do Czarnego Pana?
-Dzisiaj o 18 jest
zebranie wszystkich Śmierciożerców. Zapowiedziałem Panu, że przyniesiemy gościa
specjalnego.-chłopak poczuł w gardle wielką gulę. Będą ją męczyć cały dzień..
no, do 18, ale jest dopiero 10… Wiedział, że nie odpuszczą. Będą tu cały czas.
-Ja mogę iść
już?-zapytał.
-Nie Draco. Ty
zostań i zobacz jak wygląda praca nad… takimi ludźmi.-zaśmiał się
szyderczo.-Crucio!-dziewczyna wydała cichy jęk, ale w głowie Draco odbijał się
echem. Cruciatus był utrzymany przez pół godziny. Pół godziny, które dla dwójki
piętnastolatków trwało wieki. Pozostałe klątwy były jeszcze bardziej
złowieszcze i brutalne. Hermiona ledwo oddychała. Co dziwne, twarz miała bez
skazy. O godzinie w pół do piątej do Sali wszedł trzeci sługa.
-Kończcie. Za
godzinę idziemy do czarnego pana. Jesteście cali od krwi, trzeba się
przygotować, a wiecie, że Czarny Pan nie toleruje spóźnień.-i wyszedł. Tak po
prostu. Nie zważał na piękną, pokiereszowaną dziewczynę leżącą na podłodze. Po
prostu opuścił pomieszczenie. Wiedział, że będą mieli kłopoty. Przecież to była
ta sama dziewczyna, przy której Czarny Pan zachowuje się… jak człowiek? Tak. To
dobre określenie.
-Możemy iść.
Czarny Pan nie może czekać.-powiedział jakby nigdy nic. Cała trójka mężczyzn
wyszła z Sali i zamknęła drzwi. Dopiero teraz Draco zdał sobie sprawę, że są w
jego domu.
-Ojcze… zebranie
odbywa się u nas?-spytał niepewnie.
-Nie bądź głupi
Draconie. Idziemy do Riddle Manor.-chłopak przez resztę drogi był cicho, a jego
myśli zajmowała drobna ślizgonka, która leży w chłodnym lochu na ziemi.
***
-Wstawaj.-ktoś
warknął do nieprzytomnej Hermiony. Ta leniwie otworzyła oczy, ale zaraz tego
pożałowała, bo słońce ją oślepiało.-Dalej, nie mam całego dnia.-Po chwili
poczuła pieczenie policzka. Spoliczkował ją. Pociągnął dziewczynę za włosy i
wyszedł z posiadłości. Hermiona poczuła
zawrót głowy, który niemal przyprawił ją o omdlenie. Wylądowała w znanym sobie
miejscu. Riddle Manor. Jeszcze dzisiaj była tutaj wyżalić się Tomowi. Swojemu przyjacielowi. Ale czy na pewno przyjaciel? Nie wybaczy mu tego! A jeśli on nic o tym nie wiedział? To nie możliwe! Dziewczynę dopadły
wątpliwości.
Czarny Pan, w
ciele potwora, dostojnym krokiem wymaszerował z tylko sobie znanego miejsca.
No… może nie tylko sobie… ile razy rozmawiał tam z Hermioną! Tylko ona jedna
znała tak wiele tajemnic tego domu. Ciekawe gdzie jest? Jak sobie radzi z
Weasley’em? Nie wiedział, że jest bliżej niż może się spodziewać. Usłyszał
szuranie krzesła. Zwrócił głowę w stronę Malfoy’a Juniora.
-O co chodzi
Draconie?-powiedział wyniośle.
-Nie wiem, czy
powinienem się wychylać, Panie…
-Siadaj.-syknął
jego ojciec.
-Nich mówi.-znowu
ten wyniosły ton.
-Panie… ona jest
za drzwiami. Cała zmasakrowana.-wszyscy popatrzyli na niego z nagana.
-Nasz gość? Tak,
słyszałem o tym.
-Tylko… to ci się
Panie nie spodoba.
-Oczywiści, że mi
się spodoba. O czym ty mówisz Draconie?-krzyknął.
-Panie… ale to
ona.
-Kto?
-Hermiona.-powiedział
roztrzęsiony. Riddle natychmiast zmienił się w sczłowieka.
-Cco?! Jak
zmasakrowana?-wrzasnął.
-Byłem z nią nad
jeziorem.-napotkał wzrok Czarnego Pana.-Siedziała tam, Panie. Od spotkania z
tobą.-wszyscy patrzyli na niego oniemieli. Szlama na spotkaniu z ich
Panem?!-Zobaczyłem to, co ty, Panie.
-To
wspomnienie?-chłopak przytaknął.- I co dalej?
-Wzięli nas do
Malfoy Manor. Hermiona skłamała, żeby mnie uratować…
-Ty zdrajco, a
jednak!-krzyczał Malfoy senior zrywając się z krzesła.
-Lucjuszu
siadaj!-ten bez protestu spełnił rozkaz.- Ona cię uratowała?
-Tak. Domyśliłem
się, że będzie chciał, abym poszedł po ciebie.
-Po tym wszystkim
nadal mi ufała…?-wyszeptał, a Draco skinął głową.
-Dostała kilka
Crucio, Sectumsempry… nawet… gwałt.-wyszeptał. Czarny Pan zbladł jeszcze
gwałtowniej. Wszyscy obecni śmierciożercy patrzyli na niego oniemieli. On
przejmuje się losem szlamy?
-Że
co?!-zagrzmiał.- Przyprowadźcie ją tu!
-Panie, ale.. ona
nie wejdzie.-powiedział Avery.
-Jak to?!
-Jest
nieprzytomna.-był coraz bardziej przerażony. Nie wiedział, co może mu się stać.
-Przynieś ją.-on
wyszedł, a po chwili wrócił z dziewczyną na rękach. Chciał rzucić ją na ziemię,
ale zauważył wyciągnięte ręce Czarnego Pana. Podał mu ją z niemałym
zdziwieniem. Riddle podszedł do swojego krzesła i, ku zdziwiniu wszystkich,
posadził na nim Hermionę. Zaczął lekko nią potrząsać.
-Mała… Hej obudź
się…- dziewczyna zaczęła się wybudzać. Riddle odetchnął głęboko. Całkowicie
zapomniał o swoich sługach, którzy z uwagą śledzili każdy jego ruch.-Draco,
przynieś mi eliksir regenerujący, wzmacniający, ten po skutkach Cruciatusa i…
jeszcze coś co jej pomoże .
-Panie, przecież
to szlama…-przerwała pod groźnym wzrokiem Czarnego Pana.
-Wami zajmę się
póź…
-Tom?- Usłyszał
cichy głos.
-Jestem.-powiedział
czule (?).
-Powiedz, że nie
kazałeś im tego zrobić.-w jej oczach widać było łzy.
-Nie. Nie miałem o
tym pojęcia.- śmierciożercy wychwycili każde słowo tej dwójki. Byli zdziwieni zachowaniem
Pana, jak i tego, że szlama czuje się tak dobrze w jego towarzystwie. Ku
zdziwieniu wszystkich dziewczyna wtuliła się w Toma. Ten chwycił jej małe
ciałko i delikatnie głaskał, żeby nie sprawić jej bólu. Drzwi otworzyły się i w
progu stanął Draco. Widząc przytomną dziewczynę odetchnął głęboko Ta
usłyszawszy westchnienie odwróciła głowę w kierunku chłopaka.
-Draco!-wykrzyknęła
i pomimo bólu podbiegła do chłopaka i rzuciła mu się na szyję. Na szczęście
flakoniki z eliksirami bezpiecznie leżały w kieszeni chłopaka. Czarny Pan
patrzył z lekka zazdrością jak Draco wzmacnia uścisk, a reszta pozostawała w
głębokim szoku.-Nic ci nie jest? Powiedz, że się do niczego nie przyznałeś?
Przecież jestem ślizgonką..-zakryła usta rękami, jakby powiedziała coś okropnego,
a śmierciożercy patrzyli na nią z oburzeniem i zdziwieniam. Ona-szlama jest
ślizgonką?!
-Hermiona…-zwrócił
na siebie uwagę Czarny Pan.-mogę im powiedzieć wszystko?-jak to możliwe, że ich
Pan pytał się o zdanie Granger?! Myśleli śmierciożercy.-To mi naprawdę pomoże
cię chronić i będziesz mogła tu przychodzić także w dzień.
-Jakbym, tego nie
robiła.-przewróciła oczami. Po eliksirach od Draco poczuła się o wiele
lepiej.-Ale na pukanie do pokoju nie licz.-wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
-Tutaj też?-jęknął
Draco.
-A co? Do ciebie
też wchodzi bez pukania?-zainteresował się tym Czarny Pan.
-Nie. Ona wszędzie
wchodzi bez pukania.-odparł Draco.- I właśnie dlatego muszę się przebierać w
łazience. Tylko tam puka.-westchnął.
-Mam ten sam
problem.-odparł Riddle.-Ona nawet do gabinetu nie puka tylko od tak
wchodzi!-powiedział z nutką rozbawienia. Wszyscy patrzyli na nią oniemiali.
Wchodzi do sypialni Czarnego Pana i jej to uchodzi na sucho?!
-Ja tu cały czas
jestem.-powiedziała lekko zirytowana.
-Wiem.-powiedzieli
i popatrzyli po sobie.
-Czemu mojego taty
nie ma?-zaciekawiła się.
-Miał jakąś ważną
sprawę.-odparł Tom.
-Eh…-westchnęła.-Tooom, przetransmutuj mi coś w ubranie i idę przejąć
twoją łazienkę.
-A mało jest
łazienek w tym domu?-spytał rozbawiony.
-Niee, ale twoja
jest największa i ją najbardziej lubię.-wyszczerzyła się, a po chwili przybrała
słodki uśmiech, pod którym Czarny Pan zmiękł. Z westchnieniem wyciągnął różdżkę
i przetransmutował noże w parę wygodnych
rurek i buty i już miał zabrać się za bluzkę kiedy dziewczyna my przerwała.
-Dobra… pożyczę
twoją niebieską koszulę.-powiedziała uśmiechając się.
-Ale to moja
ulubiona!-w obecności Hermiony zachowywał się jak dziecko. Ona odwróciła się i położyła rękę na klamkę.
-Moja też i co?
–rzuciła mu przez ramię. Wywaliła język, na co Tom uśmiechnął się. Wygląda jak mała dziewczynka. Powiedz
im, ale nie wszystko dobrze?-mówiła patrząc wymownie na Śmierciożerców. Ten
tylko skinął głową.-Jest tu ciocia Narcyza?-spytała. Wszyscy spojrzeli na osobę
siedzącą po lewej stronie Lucjusza. Ta zdjęła maskę i wstała od stołu. Podeszła
do Hermiony i mocno przytuliła.
-Przepraszam cię
słońce.-wyszeptała do ucha.
-To nie twoja wina
ciociu.-wzmocniła uścisk a po chwili puściła.-To ja idę zabalować w łazience
Toma, a ty może pomożesz mu opowiadać dobrze?
-Oczywiście.-Narcyza
uśmiechnęła się. Wszyscy patrzyli na tą scenę.
Nie no ! WOW ! Zajebisty rozdział ! Jestem pod wrażeniem ! Je je je ! Haha ! Nie mogę sie doczekać nexta ! Czekam niecierpliwie !
OdpowiedzUsuńAha i zostałaś nominowana na Liebster Award. W zakładce o takiej nazwie znajdziesz pytania ;)
zapraszam na 27 rozdział na :
dramionezakazanyowoc.blogspot.com
Na początku trochę dziwne było dla mnie, ze Hermiona może być córką Severusa, ale po przeczytaniu kilku rozdziałów się wciągnęłam, więc podoba mi się. :) Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam na 1 rozdział : http://opposites-always-attract.blogspot.com/
Czytam ten rozdział chyba setny raz i nie mogę przestać o nim myśleć. Nie wiem czemu, ale ten chyba najbardziej ci się udał( co nie znaczy że reszta jest gorsza- co to to nie :) )
OdpowiedzUsuńwciągnęłaś mnie na maxa. Już bardziej się nie da. Pochłaniam Twoje rozdziały z prędkością światła dosłownie :D
OdpowiedzUsuńMega Ci to wyszło. :))
Pozdrawiam ciepło,
Shadii. :))
Ohh nie mogę się oderwać. Czytam, czytam i tak sobie myślę, co ja zrobię jak ty to skończysz? Chyba zwariuję, albo zacznę czytać od nowa :D Genialne!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ;*
Alex6
Jak to przeczytałam aż uśmiech mi z twarzy nie schodzi :D
OdpowiedzUsuńi wyczuwam, że będzie tu rewalizacja Draco vs Tom. Ale to dobrze ;)
Lecę dalej xD
Alvin :D