niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 8



 Hermiona stała pod drzwiami i przysłuchiwała się rozmowie przyjaciela i brata. Oczywiście oni o tym nie wiedzieli. Przecież nie powiedzieli by tego…
-Harry, mówię ci… ona się zmieniła!-powiedział Ron.
-No i w czym ci to przeszkadza?
-Ale ona brata się ze ślizgonami! ŚLIZGONAMI Harry! Jeszcze parę miesięcy… co aj mówię! Tygodni! Parę tygodni temu wzbraniała by się rękami i nogami przed przyjaźnią z nimi! Zresztą oni tak samo. A teraz co? Nasz książę Slytherinu…-powiedział z sarkazmem.-… zakochuje się w naszej przyjaciółce. Byłej-szlamie-Granger!-dziewczyna nie myślała, że Draco się w niej zakochuje. Sama go polubiła… ale jak Ron mógł nazwać ją szlamą?!-aaa myślisz, że oni się z nią tak bezinteresownie przejaźnią?! Spójrz prawdzie w oczy Harry! Ona jest... ona jest inna!
-Nie mów tak na nią Ron!-warknął  Harry.
-Dlaczego ty jej tak bronisz?! To już nie jest nasza przyjaciółka. To nie ta sama Hermiona.-dziewczynie zaszkliły się oczy.
-Tak Ron, to nie jest ta sama Hermiona Granger. Ale zauważ, że ona nie jest Granger! To Hermiona Snape i moja siostra, a także przyjaciółka.-podniósł glos.
-Harry, ale przecież…
-Nie Ron. Ona nią cały czas jest.-powiedział. W tej chwili Hermiona nie wytrzymała i otworzyła gwałtownie drzwi. Była cała zapłakana.
-Wiesz Harry.. dziękuje. Idę do Toma.- oznajmiła i szybko pobiegła w stronę lochów. Otworzyła na oścież drzwi i stanęła w progu gabinetu Severusa.
-Co to…. Hermiona? Co ci się stało?
-Nic tato. Idę do Toma- i pośpiesznie opuściła pomieszczenie. Gnała przez błonia, aż do momentu, gdzie mogła się teleportować. Po chwili była przed posiadłością Czarnego Pana. Nie zajmując się pukaniem, na drżących nogach podeszła do drzwi jadalni, gdzie prawdopodobnie znajdował się Riddle. Gdy stanęła w progu, a po chwili poczuła ogromny ból, który rozlewał się po ciele. Nie wydała żadnego dźwięku lecz cicho osunęła się na ziemie.
-Zabierzcie to coś.-powiedział nie odwracając się.
-Ale Panie… - zaczął jeden ze Śmierciożerców, który byli w Sali.
-Czy nie wyraziłem się jasno?!-Krzyknął.
-O-oczywiście.. już zabieram  pannę Granger…-specjalnie użył tego stwierdzenia. W tej chwili Riddle odwrócił się gwałtownie, a w między czasie zmienił się w człowieka. Podbiegł do dziewczyny, która wciąż leżała na posadzce  i obrócił na plecy. Wszyscy patrzeli na to osłupiali. Nikt nie widział, jak on zachowuje się w obecności dziewczyny. Tom delikatnie starł z twarzy ślady łez. Zrozumiał, że płakała i przyszła do niego, bo miała problem… Zaufała mu, a on jak ostatni głupiec  zaatakował ją. Ale przecież nie wiedziałem, że to ona… No i co z tego?? Wiedziałeś, że nikt nie ośmieli się wejść nie prosząc cię o zgodę! Tylko ona wchodziła do twojego gabinetu bez pukania…Tak, ale pierwszy raz się zdarzyło, że przyszła w niewyznaczonym do spotkania terminie. To i tak nie jest wystarczające wytłumaczenie. Dość!! Tom wziął Hermionę na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Usiadł na fotelu i przyglądał się zapłakanej twarzy dziewczyny. Po chwili podszedł do szafki stojącej w rogu pokoju i wyjął z niej fiolkę z eliksirem regenerującym. Podszedł do panny Snape, lekko ją uniósł i wlał do buzi odpowiednią dawkę. Wrócił na fotel i cierpliwie czekał. 
Kiedy dochodziło w pół do pierwszej w nocy dziewczyna poruszyła się i powoli otworzyła oczy. Ni zobaczyła, tak jak się spodziewała swojego dormitorium, ale całkowicie inny pokój, w którym była tylko raz. Pokój Toma… ale co ona tutaj robi? Po chwili obrazy z wczorajszego dnia . Szybko poderwała się do pozycji siedzącej ale po chwili poczuła ogromny ból głowy.
-Uważaj…-usłyszała miękki i cichy głos.
-Tom?-szepnęła cicho, a on tylko skinął głową.-Co ja tutaj robię?
-Byłaś… byłaś nieprzytomna przez tego…ehem…
-Cruciatusa.-dokończyła za niego.- Dlaczego?-jedno ciche słowo, a wytrąciło lorda Voldemorta z równowagi.
-Hermiono, gdybym wiedział, że to ty…-zaczął nerwowo.-…nigdy bym tego nie zrobił. Nikt nie odważył by się wejść do pomieszczenia nie czekając na pozwolenie.
-Ale ja nigdy nie pukam, Tom.-odparła. Mówiła prawdę. Od kiedy Tom pamięta nigdy nie pukała. Nawet do jego sypialni. Kiedyś weszła jak się przebierał. Od tamtego czasu zawsze przebiera się w łazience, gdzie dziewczyna nie wchodzi, zaśmiał się w myślach.
-Wiem… ale dzisiaj nie było zaplanowanego naszego spotkania.
-Przyszłam nie w porę? Mam tak nie przychodzić?-spytała zdezorientowana i zdenerwowana,
-Nie!  Przychodź kiedy tylko chcesz. Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko?-powiedział cicho.- I nie mówię tego żebyś miała mi powiedzieć o planach Pottera, ale… -nie zdążył dopowiedzieć.. i nawet był z tego zadowolony, bo nie wiedział co dalej… Dziewczyna, nie zważając na ból, rzuciła się na szyję mężczyźnie.-Hej, maleńka co się stało?
-Ron…-wyszlochała chowając głowę w szyi Toma.
-Co Weasley ci zrobił?!-spytał trochę za ostro lekko odrywając od siebie dziewczynę.
-Możesz… możesz użyć leglimencji? Nie będę… nie chcę tego opowiadać.-powiedziała i z powrotem przytuliła się do Riddla. Chłopak wahając się wszedł w umysł dziewczyny. Przecież mógł przejrzeć wszystko co wie o Zakonie… Dlaczego tego nie zrobił? Logiczne. Stracił by ją. Nie myśląc o tym więcej odnalazł wczorajsze wspomnienie. Jego twarz przybierała coraz bardziej złowrogi wyraz.
-Zabiję go…zabiję.-warczał.
-Nie! Widzisz?! I jak mam ci coś powiedzieć? –powiedziała gwałtownie wstając.
-Miona, nie rozumiem o co ci chodzi! Przecież on powiedział o tobie.. to!-wykrzyknął również wstając.
-Tom.. ale pamiętaj, mimo, że on może tak nie uważać to jest…był mój przyjaciel.
-Wiesz… widziałem wielu ludzi, w końcu mam te parędziesiąt lat, ale… ty jesteś całkiem inna od nich wszystkich.-powiedział cicho i przytulił się do niej. Po chwili lekko wdychał jej  zapach.
-Wiesz Tom?
-Hm..?-dał znak, że słucha.
-Dziękuje ci, że mogę tak przyjść i ci wszystko powiedzieć, ale… muszę już iść.-powiedziała i lekko wyswobodziła się z jego ramion. Podeszła do drzwi. Gdy trzymała rękę na klamce odwróciła się.- Do zobaczenia, Tom.
-Do zobaczenia, Hermiono.-odparł i powrócił do okna.

***

Wolnym krokiem podeszła do drzewa, które znajduje się tuż koło hogwardzkiego jeziora. Usiadła i rozmyślała. Przecież się tak bardzo nie zmieniłam… Prawda? No lubię ślizgonów, ale jak Draco się zakochuje? We mnie? W sumie.. lubię go. Nawet bardzo. Ale… czy to oznacza, że go kocham? Na razie dam sobie spokój z chłopakami może co? Mam nieco ważniejsze rzeczy na głowie. A z resztą… jak kocha to poczeka co nie?
Co mam zrobić? Harry chce zabić Toma. Tom chce zabić Harry’ego. Przecież lubię Toma. Ba! Nawet bardzo. Ale… W tym momencie do dziewczyny ktoś podszedł. Dziewczyna nie zauważyła, że już nastał ranek.
-Miona… byłaś u NIEGO?-spytał cicho siadając koło niej.
-U niego czyli kogo?
-Herm… proszę, nie udawaj, że nie wiesz.  Chodzi o Voldemorta. Byłaś u niego?
-Draco …-zaczęła.
- No co?- spytał cicho.- Byłaś?
-Tak… -westchnęła.- Musiałam z kimś porozmawiać.
-A…-zawahał się.- Czemu nie przyszłaś do mnie?
-Wiesz… szczerze mówiąc nie pomyślałam o tym. Ale wiesz…? U ciebie mogli by mnie znaleźć, a tam nie poszli. A szczególnie Ron. Na razie nie chcę go widzieć…
-Co on ci zrobił?!
-Draco…
-Co on ci zrobił?!-spytał ostrzej. Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę jak oni są do siebie podobni. Draco i Tom. Oby dwoje zabójczo przystojni . Oby dwoje rządni  władzy. Oby dwoje… moi? Niee..  Przecież nie mam żadnych praw do nich. Jeszcze jakiś czas oby dwoje nią gardzili, a teraz? Hm… Hermionę pochłonęły myśli. Nawet nie zauważyła jak Draco jej się przygląda.
-Hermiona.- dziewczyna wróciła myślami.
-Taak?
-Co on ci zrobił?-oczy dziewczyny napełniły się łzami.
-Wiesz… Tomowi też nie powiedziałam. Użył leglimencji. Myślę, że ty też zobacz… dobrze?-chłopak pokiwał głową i pokonał mur postawiony przez Hermionę. Właściwie nie pokonał… ona go przepuściła. Nikt nie da rady przejść przez obronę dziewczyny… nawet Riddle. Ćwiczyła z nim dużo technik magicznych, w niektórych nawet pokonała mistrza. Po chwili Draco wydał z siebie cichy pomruk złości.
-Jak on mógł…. Zabiję.-warknął.
-I widzisz! Robisz to co Tom! –nie zauważyła, że chłopak skrzywił się przy wspomnieniu ciemnowłosego.- Jak mam ci coś powiedzieć, skoro zaraz idziesz zrobić coś pochopnie? Nie! Zostawiacie go w spokoju. Dobrze..?
-Hermiona…-ale zamilkł pod wzrokiem dziewczyny. Westchnął.-Dobrze.- Uśmiechnęła się zadowolona i za trzęsła się z zimna. Niby ranek, ale chłodny. Chłopak widząc to przytulił do siebie dziewczynę. Nie wiedzieli, że przygląda im się zielonooki brat Hermiony. Po chwili jednak odszedł od okna.

***

Czas szybko leciał. Hermiona z Draco cały czas siedzieli koło jeziora. W pewnym momencie oby dwoje poczuli paraliżujący ból głowy. Dziewczyna stwierdziła, że ktoś niesie ją na rękach jak szmacianą lalkę. Powoli uchyliła powieki i zobaczyła srebrną maskę. Taką, jaką noszą śmierciożercy.
       Pół godziny później dotarli na miejsce. Dziewczyna nie wiedziała gdzie są. Gdy zeszli po schodach, ktoś otworzył drzwi, które strasznie zaskrzypiały i ktoś rzucił Hermionę na twardą posadzkę.
-Obudźcie ich.-powiedział zimny głos. Ktoś wlał do ich ust strasznie gorzki eliksir. Dziewczyna chcąc nie chcąc zakrztusiła się i podniosła do pozycji siedzącej. Nie usiedziała długo ponieważ poczuła tępy ból na całym ciele.
-No i co laluniu… a ty zdrajco? Czarny Pan zabiję cię jak się dowie co ty wyprawiasz! No to panowie, kto pierwszy? Szlama czy może zdrajca?- Hermiona zauważyła, jak uśmiecha się złowieszczo. Siedziała spokojnie i tylko powiedziała:
-Róbcie ze mną co chcecie, ale Malfoy…-powiedziała to z udawanym obrzydzeniem.-…chciał mi zaproponować hm… ciekawą noc w jego dormitorium…0mówiła patrząc na Draco, którego oczy robiły się coraz większe. Nie rozumiał tej dziewczyny. Czemu go ratuje? Widocznie chce, żeby poszedł po Pana. Tak zrobi, tylko najpierw musi zagrać w grę, którą zaczęła nastolatka.
-To już się zabawić szlamą nie można?-warknął na Śmierciożerców, którzy nieskutecznie próbowali wejść do umysłu Hermiony.- Może moglibyście mnie puścić i razem pójdziemy z nią do Czarnego Pana? Chętnie zobaczę jak rozprawia się z naszą  ukochaną szlamą Granger.-zaśmiał się chłodno.
-Avery, rozwiąż go.-polecił Malfoy senior.- A my zajmiemy się nią.-powiedział z obrzydzeniem.
Podczas gdy Draco został uwolniony Hermiona dostała Cruciatusa. Wiła się pod nogami oprawcy w wielkim bólu, ale nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Chłopak nie mogąc patrzeć na cierpienie przyjaciółki spytał:
-Możemy od razu iść z nią do Czarnego Pana?
-Dzisiaj o 18 jest zebranie wszystkich Śmierciożerców. Zapowiedziałem Panu, że przyniesiemy gościa specjalnego.-chłopak poczuł w gardle wielką gulę. Będą ją męczyć cały dzień.. no, do 18, ale jest dopiero 10… Wiedział, że nie odpuszczą. Będą tu cały czas.
-Ja mogę iść już?-zapytał.
-Nie Draco. Ty zostań i zobacz jak wygląda praca nad… takimi ludźmi.-zaśmiał się szyderczo.-Crucio!-dziewczyna wydała cichy jęk, ale w głowie Draco odbijał się echem. Cruciatus był utrzymany przez pół godziny. Pół godziny, które dla dwójki piętnastolatków trwało wieki. Pozostałe klątwy były jeszcze bardziej złowieszcze i brutalne. Hermiona ledwo oddychała. Co dziwne, twarz miała bez skazy. O godzinie w pół do piątej do Sali wszedł trzeci sługa.
-Kończcie. Za godzinę idziemy do czarnego pana. Jesteście cali od krwi, trzeba się przygotować, a wiecie, że Czarny Pan nie toleruje spóźnień.-i wyszedł. Tak po prostu. Nie zważał na piękną, pokiereszowaną dziewczynę leżącą na podłodze. Po prostu opuścił pomieszczenie. Wiedział, że będą mieli kłopoty. Przecież to była ta sama dziewczyna, przy której Czarny Pan zachowuje się… jak człowiek? Tak. To dobre określenie.

-Możemy iść. Czarny Pan nie może czekać.-powiedział jakby nigdy nic. Cała trójka mężczyzn wyszła z Sali i zamknęła drzwi. Dopiero teraz Draco zdał sobie sprawę, że są w jego domu.
-Ojcze… zebranie odbywa się u nas?-spytał niepewnie.
-Nie bądź głupi Draconie. Idziemy do Riddle Manor.-chłopak przez resztę drogi był cicho, a jego myśli zajmowała drobna ślizgonka, która leży w chłodnym lochu na ziemi.

***

-Wstawaj.-ktoś warknął do nieprzytomnej Hermiony. Ta leniwie otworzyła oczy, ale zaraz tego pożałowała, bo słońce ją oślepiało.-Dalej, nie mam całego dnia.-Po chwili poczuła pieczenie policzka. Spoliczkował ją. Pociągnął dziewczynę za włosy i wyszedł  z posiadłości. Hermiona poczuła zawrót głowy, który niemal przyprawił ją o omdlenie. Wylądowała w znanym sobie miejscu. Riddle Manor. Jeszcze dzisiaj była tutaj wyżalić się Tomowi. Swojemu przyjacielowi. Ale czy na pewno przyjaciel? Nie wybaczy mu tego! A jeśli on nic o tym nie wiedział? To nie możliwe! Dziewczynę dopadły wątpliwości.
Czarny Pan, w ciele potwora, dostojnym krokiem wymaszerował z tylko sobie znanego miejsca. No… może nie tylko sobie… ile razy rozmawiał tam z Hermioną! Tylko ona jedna znała tak wiele tajemnic tego domu. Ciekawe gdzie jest? Jak sobie radzi z Weasley’em? Nie wiedział, że jest bliżej niż może się spodziewać. Usłyszał szuranie krzesła. Zwrócił głowę w stronę Malfoy’a Juniora.
-O co chodzi Draconie?-powiedział wyniośle.
-Nie wiem, czy powinienem się wychylać, Panie…
-Siadaj.-syknął jego ojciec.
-Nich mówi.-znowu ten wyniosły ton.
-Panie… ona jest za drzwiami. Cała zmasakrowana.-wszyscy popatrzyli na niego z nagana.
-Nasz gość? Tak, słyszałem o tym.
-Tylko… to ci się Panie nie spodoba.
-Oczywiści, że mi się spodoba. O czym ty mówisz Draconie?-krzyknął.
-Panie… ale to ona.
-Kto?
-Hermiona.-powiedział roztrzęsiony. Riddle natychmiast zmienił się w sczłowieka.
-Cco?! Jak zmasakrowana?-wrzasnął.
-Byłem z nią nad jeziorem.-napotkał wzrok Czarnego Pana.-Siedziała tam, Panie. Od spotkania z tobą.-wszyscy patrzyli na niego oniemieli. Szlama na spotkaniu z ich Panem?!-Zobaczyłem to, co ty, Panie.
-To wspomnienie?-chłopak przytaknął.- I co dalej?
-Wzięli nas do Malfoy Manor. Hermiona skłamała, żeby mnie uratować…
-Ty zdrajco, a jednak!-krzyczał Malfoy senior zrywając się z krzesła.
-Lucjuszu siadaj!-ten bez protestu spełnił rozkaz.- Ona cię uratowała?
-Tak. Domyśliłem się, że będzie chciał, abym poszedł po ciebie.
-Po tym wszystkim nadal mi ufała…?-wyszeptał, a Draco skinął głową.
-Dostała kilka Crucio, Sectumsempry… nawet… gwałt.-wyszeptał. Czarny Pan zbladł jeszcze gwałtowniej. Wszyscy obecni śmierciożercy patrzyli na niego oniemieli. On przejmuje się losem szlamy?
-Że co?!-zagrzmiał.- Przyprowadźcie ją tu!
-Panie, ale.. ona nie wejdzie.-powiedział Avery.
-Jak to?!
-Jest nieprzytomna.-był coraz bardziej przerażony. Nie wiedział, co może mu się stać.
-Przynieś ją.-on wyszedł, a po chwili wrócił z dziewczyną na rękach. Chciał rzucić ją na ziemię, ale zauważył wyciągnięte ręce Czarnego Pana. Podał mu ją z niemałym zdziwieniem. Riddle podszedł do swojego krzesła i, ku zdziwiniu wszystkich, posadził na nim Hermionę. Zaczął lekko nią potrząsać.
-Mała… Hej obudź się…- dziewczyna zaczęła się wybudzać. Riddle odetchnął głęboko. Całkowicie zapomniał o swoich sługach, którzy z uwagą śledzili każdy jego ruch.-Draco, przynieś mi eliksir regenerujący, wzmacniający, ten po skutkach Cruciatusa i… jeszcze coś co jej pomoże .
-Panie, przecież to szlama…-przerwała pod groźnym wzrokiem Czarnego Pana.
-Wami zajmę się póź…
-Tom?- Usłyszał cichy głos.
-Jestem.-powiedział czule (?).
-Powiedz, że nie kazałeś im tego zrobić.-w jej oczach widać było łzy.
-Nie. Nie miałem o tym pojęcia.- śmierciożercy wychwycili każde słowo tej dwójki. Byli zdziwieni zachowaniem Pana, jak i tego, że szlama czuje się tak dobrze w jego towarzystwie. Ku zdziwieniu wszystkich dziewczyna wtuliła się w Toma. Ten chwycił jej małe ciałko i delikatnie głaskał, żeby nie sprawić jej bólu. Drzwi otworzyły się i w progu stanął Draco. Widząc przytomną dziewczynę odetchnął głęboko Ta usłyszawszy westchnienie odwróciła głowę w kierunku chłopaka.
-Draco!-wykrzyknęła i pomimo bólu podbiegła do chłopaka i rzuciła mu się na szyję. Na szczęście flakoniki z eliksirami bezpiecznie leżały w kieszeni chłopaka. Czarny Pan patrzył z lekka zazdrością jak Draco wzmacnia uścisk, a reszta pozostawała w głębokim szoku.-Nic ci nie jest? Powiedz, że się do niczego nie przyznałeś? Przecież jestem ślizgonką..-zakryła usta rękami, jakby powiedziała coś okropnego, a śmierciożercy patrzyli na nią z oburzeniem i zdziwieniam. Ona-szlama jest ślizgonką?!
-Hermiona…-zwrócił na siebie uwagę Czarny Pan.-mogę im powiedzieć wszystko?-jak to możliwe, że ich Pan pytał się o zdanie Granger?! Myśleli śmierciożercy.-To mi naprawdę pomoże cię chronić i będziesz mogła tu przychodzić także w dzień.
-Jakbym, tego nie robiła.-przewróciła oczami. Po eliksirach od Draco poczuła się o wiele lepiej.-Ale na pukanie do pokoju nie licz.-wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
-Tutaj też?-jęknął Draco.
-A co? Do ciebie też wchodzi bez pukania?-zainteresował się tym Czarny Pan.
-Nie. Ona wszędzie wchodzi bez pukania.-odparł Draco.- I właśnie dlatego muszę się przebierać w łazience. Tylko tam puka.-westchnął.
-Mam ten sam problem.-odparł Riddle.-Ona nawet do gabinetu nie puka tylko od tak wchodzi!-powiedział z nutką rozbawienia. Wszyscy patrzyli na nią oniemiali. Wchodzi do sypialni Czarnego Pana i jej to uchodzi na sucho?!
-Ja tu cały czas jestem.-powiedziała lekko zirytowana.
-Wiem.-powiedzieli i popatrzyli po sobie.
-Czemu mojego taty nie ma?-zaciekawiła się.
-Miał jakąś ważną sprawę.-odparł Tom.
-Eh…-westchnęła.-Tooom,  przetransmutuj mi coś w ubranie i idę przejąć twoją łazienkę.
-A mało jest łazienek w tym domu?-spytał rozbawiony.
-Niee, ale twoja jest największa i ją najbardziej lubię.-wyszczerzyła się, a po chwili przybrała słodki uśmiech, pod którym Czarny Pan zmiękł. Z westchnieniem wyciągnął różdżkę i  przetransmutował noże w parę wygodnych rurek i buty i już miał zabrać się za bluzkę kiedy dziewczyna my przerwała.
-Dobra… pożyczę twoją niebieską koszulę.-powiedziała uśmiechając się.
-Ale to moja ulubiona!-w obecności Hermiony zachowywał się jak dziecko. Ona odwróciła  się i położyła rękę na klamkę.
-Moja też i co? –rzuciła mu przez ramię. Wywaliła język, na co Tom uśmiechnął się. Wygląda jak mała dziewczynka. Powiedz im, ale nie wszystko dobrze?-mówiła patrząc wymownie na Śmierciożerców. Ten tylko skinął głową.-Jest tu ciocia Narcyza?-spytała. Wszyscy spojrzeli na osobę siedzącą po lewej stronie Lucjusza. Ta zdjęła maskę i wstała od stołu. Podeszła do Hermiony i mocno przytuliła.
-Przepraszam cię słońce.-wyszeptała do ucha.
-To nie twoja wina ciociu.-wzmocniła uścisk a po chwili puściła.-To ja idę zabalować w łazience Toma, a ty może pomożesz mu opowiadać dobrze?
-Oczywiście.-Narcyza uśmiechnęła się. Wszyscy patrzyli na tą scenę.

6 komentarzy:

  1. Nie no ! WOW ! Zajebisty rozdział ! Jestem pod wrażeniem ! Je je je ! Haha ! Nie mogę sie doczekać nexta ! Czekam niecierpliwie !

    Aha i zostałaś nominowana na Liebster Award. W zakładce o takiej nazwie znajdziesz pytania ;)

    zapraszam na 27 rozdział na :
    dramionezakazanyowoc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku trochę dziwne było dla mnie, ze Hermiona może być córką Severusa, ale po przeczytaniu kilku rozdziałów się wciągnęłam, więc podoba mi się. :) Czekam na następny rozdział.
    Zapraszam na 1 rozdział : http://opposites-always-attract.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam ten rozdział chyba setny raz i nie mogę przestać o nim myśleć. Nie wiem czemu, ale ten chyba najbardziej ci się udał( co nie znaczy że reszta jest gorsza- co to to nie :) )

    OdpowiedzUsuń
  4. wciągnęłaś mnie na maxa. Już bardziej się nie da. Pochłaniam Twoje rozdziały z prędkością światła dosłownie :D
    Mega Ci to wyszło. :))
    Pozdrawiam ciepło,
    Shadii. :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohh nie mogę się oderwać. Czytam, czytam i tak sobie myślę, co ja zrobię jak ty to skończysz? Chyba zwariuję, albo zacznę czytać od nowa :D Genialne!
    Pozdrowienia ;*
    Alex6

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to przeczytałam aż uśmiech mi z twarzy nie schodzi :D
    i wyczuwam, że będzie tu rewalizacja Draco vs Tom. Ale to dobrze ;)
    Lecę dalej xD

    Alvin :D

    OdpowiedzUsuń