Draco unikał Hermiony jak tylko
mógł. Mimo, że między nimi wszystko się ułożyło wstydził się tego co zrobił.
Swojej słabości. Jego męska duma, co ważniejsze duma Malfoy’a, została poważnie uszkodzona. Dziewczynę bolało
to, co robił Draco, ale twierdziła, że jak będzie chciał porozmawiać to sam do
niej przyjdzie. Hermiona prawie całe dnie siedziała na Błoniach. Czasem
towarzyszyli jej przyjaciele, ale dziś była sama. Zapadał zmrok, a ona
siedziała i wpatrywała się w taflę jeziora. Nie wiedziała, że z wieży
przypatruje się jej pewien blondyn. Zauważył ciemne postacie wychodzące z lasu.
Wiedział kto to, ale po co przyszli? Po niego? Bleisa? A może mają kogoś uprowadzić czy nawet zabić?
Po chwili zamarł… Oni kierowali się w stronę Hermiony. Zaczął w szaleńczym
tempie zbiegać na dół, ale gdy znalazł się w miejscu, gdzie była Hermiona
nikogo już tam nie było. Nie wiedział co robić… Po chwili zdecydował.
-Bleis… Hermiona… porwali… Śmierciożercy…- tylko tyle zdołał
wysapać, ale to wystarczyło, żeby chłopak zbladł.
-CO?? Jak to?! I ty to widziałeś? Czemu nic nie zrobiłeś?!
Przecież to Miona… ta mała dziewczynka, którą musieliśmy pocieszać, po tym jak
ten rudy Wieprzlej się jej wyparł.- głos mu się załamywał.- idziemy do
Dumbleodre’a.- zdecydował. Po chwili ramię w ramię szli w kierunku wejścia do
gabinetu dyrektora. Jedynej osoby, która jest w stanie wyrwać ich przyjaciółkę
z rąk Śmierciożerców i Czarnego Pana.
***
W Malfoy Manor
panował gwar. Jak tu się nie cieszyć kiedy znaleziono Naczelną Szlamę Hogwartu
i przyjaciółkę słynnego Pottera? Oczywiście nie wiedzieli najświeższych
wiadomości. Hermiona poprosiła dyrektora, aby nikt oprócz upoważnionych przez
nią osób nie mógł wyjawić kim jest dziewczyna. Oczywiście, wielu próbowało, ale
na cóż im to wyszło? Poprzekręcane zdania. Dziwne wypowiedzi… No i skończyło
się na tym, że uczniowie zaniechali prób wyjawienia światu czarodziejów tej
ważnej informacji. Pech chciał, że na spotkanie nie mógł przyjechać Severus
Snape. Dlaczego? Nikt nie wie. On sam nie miał pojęcia o zniknięciu córki. Miał
przecież wrócić następnego dnia rano. Wracając do naszej bohaterki. Leżała
nieprzytomna na dywanie przed Voldemortem. Dlaczego nieprzytomna? Mała zabawa…
parę Crucio kilka innych klątw i wynik leżał na ziemi. Czarodziej wpatrywał się
w nią swoimi oczami. Nie widział dlaczego, ale nie mógł jej nic zrobić. Dlaczego? Sam nie wiedział.
-Bello, przenieś tą szlamę do komnaty znajdującej się koło
mojego gabinetu. Zaraz tam dotrę. A wy –zwrócił się do zebranych.- możecie iść.
Przybądźcie z samego rana.- zawiedzenie zaczęli opuszczać salę. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu
sprawy. Czego chcieli? Nagrody? Upokorzenia jej?
Czarny Pan szedł w stronę pomieszczenia, gdzie powinna
znajdować się porwana. W środku znalazł ją, ale także Bellę, która rzucała na
nią Zaklęcia Niewybaczalne. Hermiona, choć nieprzytomna, wiła się po podłodze,
na którą została brutalnie rzucona. Nie wiadomo dlaczego Voldemort poczuł ucisk
naokoło serca na widok tej niewinnej Ślizgonki (a w jego przekonaniu Gryfonki)
wijącej się na ziemi.
-Bellatrix, wyjdź.
-Ależ Panie…
-Wyjdź.- mówił zimnym, pełnym nienawiści głosem. Bella nie raz
go słyszała, ale nigdy nie był kierowany do niej. Przecież była najlepszą
Śmierciożerczynią. Ona chcąc nie chcąc wyszła z pomieszczenia. Czarodziej
rzucił kila zaklęć na drzwi tak, aby nikt nie mógł wejść oraz aby nikt nie
słyszał co tu się dzieje. Nie wiadomo dlaczego przybrał postać człowieka. Miał
ciemnobrązowe włosy i czarne oczy. Nie można powiedzieć, że nie był przystojny.
Był. I to jak! Podszedł do dziewczyny i wyszeptał zaklęcie, aby się obudziła.
Chciał zobaczyć jakie ma oczy. Dużo razy słyszał, że są czekoladowe. P chwili
Hermiona ocknęła się. Na początku nie wiedziała, gdzie jest, ale zaraz pojawiły
się obrazy z poprzedniej godziny… a może dnia? Ile już jest nieprzytomna?
Poczuła okropny ból na ciele. W pewnym momencie jej wzrok padł na osobę, która
stała koło łóżka, na którym leżała.
-Riddle…- wyszetała, ale na tyle dosłyszalnie, że mężczyzna to
usłyszał. Zdziwił się, że ta mała wie, kim jest.
-Skąd…?
-Nie zapominaj, jestem siost… przyjaciółką.
-Powiedziałaś, że jesteś siostrą Pottera?!- zdenerwował się.
-Nie.- teraz u niej można było wyczuć zdenerwowanie.- Jestem
jego przyjeciółką.- dodała, ciągle niepewnie.- Czemu żyję?- zapytała cicho.
-Nie rozumiem. Chciałaś umrzeć?- otworzył szeroko oczy.
Dziewczyna była zdziwiona jego zachowaniem . Było takie LUDZKIE.
-Jeśli mam być szczera to w trakcie wczorajszej ‘zabawy’ Śmierciożerców o tym
marzyłam, ale potem pomyślałam, że przecież mam przyjaciół, a ojciec mnie
prawie nie zna, a chciał poznać.- powiedział zanim zdążyła ugryźć się w język.
-jak to?!- jego oczy powiększyły się.
-Nie ważne.- powiedziała pewnie.- A teraz… czy masz wobec mnie
jakieś plany czy z łaski swojej pozwolisz mi opatrzyć rany?- powiedziała
sarkastycznie. Voldemort był zdziwiony jej zachowaniem. Nie spodziewał się tego
po Gryfonce ( może to trochę zamieszane, ale pamiętajcie, że oni nie mieli
pojęcia o ojcu Miony dop.aut.). Podał jej maści i eliksiry. Widząc, że sobie
nie radzi wziął wacik i pomógł jej nakładać maść na biodrze.
Niespodziewanie
drzwi otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia wpadł Severus Snape.
-Mówiłem, że nikt ma nie wchodzić?!- zagrzmiał, ale Snape nie
zwracał na niego uwagi. Co było bardzo dziwne. Lord popatrzył na Hermionę i
zaraz wziął rękę. Mistrz Eliksirów podbiegł do niej, wziął w objęcia i mocno
przytulił.
-Miona… nigdy mi tego nie rób.- wyszeptał.
-Severusie, czy ja mam rozmieć, że zadajesz się ze szlamą?!-
dopiero teraz przypomnieli sobie o obecności osoby trzeciej.
-Ona nie jest… -zaczął nerwowo.
-Nie! Tato ja mogę?- spytała.
-TATO?! Snape, czy ja o czymś nie wiem?!
-Panie – ukłonił się.- przedstawiam ci moją córkę.
-Hermiona Snape.- przedstawiła się.
-Co.. jak .. dlaczego ja nic o tym nie wiem?!- krzyknął.
-To proste.- powiedział dziewczyna.- nie dałam tacie
pozwolenia.- wyjaśniła spokojnie.
-Snape, czy ja mam zrozumieć, że zrobił się z ciebie kochany
ojczulek, który spełnia wszystkie prośby córusi?- zaśmiał się szyderczo.- czeka
cię kara… Cruc…
-O nie Riddle!- oczy obojga panów zwróciły się na dziewczynę.-
Mój ojciec jest związany zaklęciem, które rzucił Dumbleodre’a. Na moje
życzenie. Nikt z zewnątrz nie miał się dowiedzieć o moim pochodzeniu.- Jej oczy
paliły się. Dosłownie. Było w nich widać złość. Złość ogromnego kalibru. Po
chwili cała stanęła w ogniu. Panowie nie wiedzieli co robić. Pierwszy opamiętał
się Tom.
-Jak śmiesz tak do mnie mówć?! To, że nie jesteś szlamą nie
znaczy, że będę cię traktować lepiej! Poza tym twoja matka mogła…
-Tak. Ona była szlamą.- powiedziała
-Snape?! Kim ona była?!
-Moją matką była…-zaczęła.- Lilly Potter. Albo raczej Evans.
-Jak to?! Siostra Pottera… Snape mów!- on cały czas siedział
cicho i przyglądał się z niepokojem córce.
-Nie mogę Panie. Mówiłem.-powiedział. Po chwili zwrócił się do
dziewczyny.- Miona… uspokój się… Bleis, Draco i Harry nie będą zadowoleni jeśli
stracą przyjaciółkę… oraz siostrę.-dodał po chwili.- odchodzą od zmysłów.-
dziewczyna momentalnie zgasła.
-Słucham?-jej czekoladowe oczy powiększyły się. O ile to
możliwe były jeszcze piękniejsze…
-Co ma do tego Zabini i Malfoy?!- Voldemort był zły… i to
bardzo.
-To moi przyjaciele..- odparła.
-Zadawają się z Gryfonką?!
-Poprawka. Ja jestem Ślizgonką.
-Co?!
-No tak Riddle. Od początku roku jestem yyy jak to ująć? O
takkk .Dumą Slytherinu….- dziewczyna uśmiechnęła się do siebie. Tom zauważył,
że w oczach dziewczyny wystąpiły wesołe iskierki. Ona naprawdę ma piękne oczy-
pomyślał. Po chwili wyczuł, że ktoś usłyszał tę myśl. Napotkał zdziwione
spojrzenie Snape’a, ale odwrócił wzrok nic nie mówiąc. Co jeszcze bardziej
zdziwiło Severusa, bo myślał, że dostanie jakąś klątwą za zaglądanie do umysły
Pana.
-Hermiono… -Dziewczyna przeniosła zdziwione spojrzenie na
Toma.
-Jak.. jak do mnie powiedziałeś?- zdziwiła się.
-No… Hermiona.- zmieszał się.- Myślę, że mógłbym ci pomóc w
opanowaniu mocy.. dziwi mnie fakt, że je masz… ale jako, że twój ojciec jest
potomkiem Slytherina… Jeśli chcesz mogę ci pomóc.
-Dla… dlaczego chcesz mi pomagać?
-Chciałbym… może pomóc? Zobaczyć cię od czasu do czasu?-
zaczerwienił się. Zachowywał się dziwnie. Jako sam Lord, ale także.. przecież w
młodości nie miał problemów z pannami…
Nono :D dodaje do linków, no w sumie zmieniam Twój adres ;p a szablonik już masz jakiś na oku? :D
OdpowiedzUsuńA masz jakąś.propozycje? ;D
UsuńOch, och coz za dziwne zachowanie Lordziny? Nie powiem - Like it :)
OdpowiedzUsuńVoldemort bezradny O.o to takie.. dziwne XD coraz bardziej mnie zaskakujesz, ale no cóż, opowiadanie bez zaskakujących fragmentow byloby nudne, za to Twoje jest mega ciekawe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Shadii. :))
Czyżby Voldzio zakochany w Hermionie? *.* Bardzo ciekawy obrót sprawy. Severus ojcem, Harry bratem i do tego Voldzio. Ojj czuję, że będzie się działo... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Alex6
Świetna końcówka :D Normalnie ze śmiechu myślałam, że padnę :D
OdpowiedzUsuńCoś się kroi, czuję to, to wisi w powietrzu xD
Alvin :D
Gratuluję takiej odwagi...w życiu bym się czegoś takiego w moim opowiadaniu nie dopuściła...za dziwne.
OdpowiedzUsuńAle nono...pomimo wszystkich zastrzeżeń...wciąga...