niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 6



      Draco unikał Hermiony jak tylko mógł. Mimo, że między nimi wszystko się ułożyło wstydził się tego co zrobił. Swojej słabości. Jego męska duma, co ważniejsze duma Malfoy’a,  została poważnie uszkodzona. Dziewczynę bolało to, co robił Draco, ale twierdziła, że jak będzie chciał porozmawiać to sam do niej przyjdzie. Hermiona prawie całe dnie siedziała na Błoniach. Czasem towarzyszyli jej przyjaciele, ale dziś była sama. Zapadał zmrok, a ona siedziała i wpatrywała się w taflę jeziora. Nie wiedziała, że z wieży przypatruje się jej pewien blondyn. Zauważył ciemne postacie wychodzące z lasu. Wiedział kto to, ale po co przyszli? Po niego? Bleisa?  A może mają kogoś uprowadzić czy nawet zabić? Po chwili zamarł… Oni kierowali się w stronę Hermiony. Zaczął w szaleńczym tempie zbiegać na dół, ale gdy znalazł się w miejscu, gdzie była Hermiona nikogo już tam nie było. Nie wiedział co robić… Po chwili zdecydował.
-Bleis… Hermiona… porwali… Śmierciożercy…- tylko tyle zdołał wysapać, ale to wystarczyło, żeby chłopak zbladł.
-CO?? Jak to?! I ty to widziałeś? Czemu nic nie zrobiłeś?! Przecież to Miona… ta mała dziewczynka, którą musieliśmy pocieszać, po tym jak ten rudy Wieprzlej się jej wyparł.- głos mu się załamywał.- idziemy do Dumbleodre’a.- zdecydował. Po chwili ramię w ramię szli w kierunku wejścia do gabinetu dyrektora. Jedynej osoby, która jest w stanie wyrwać ich przyjaciółkę z rąk Śmierciożerców i Czarnego Pana.

***

   W Malfoy Manor panował gwar. Jak tu się nie cieszyć kiedy znaleziono Naczelną Szlamę Hogwartu i przyjaciółkę słynnego Pottera? Oczywiście nie wiedzieli najświeższych wiadomości. Hermiona poprosiła dyrektora, aby nikt oprócz upoważnionych przez nią osób nie mógł wyjawić kim jest dziewczyna. Oczywiście, wielu próbowało, ale na cóż im to wyszło? Poprzekręcane zdania. Dziwne wypowiedzi… No i skończyło się na tym, że uczniowie zaniechali prób wyjawienia światu czarodziejów tej ważnej informacji. Pech chciał, że na spotkanie nie mógł przyjechać Severus Snape. Dlaczego? Nikt nie wie. On sam nie miał pojęcia o zniknięciu córki. Miał przecież wrócić następnego dnia rano. Wracając do naszej bohaterki. Leżała nieprzytomna na dywanie przed Voldemortem. Dlaczego nieprzytomna? Mała zabawa… parę Crucio kilka innych klątw i wynik leżał na ziemi. Czarodziej wpatrywał się w nią swoimi oczami. Nie widział dlaczego, ale nie mógł jej nic zrobić.  Dlaczego? Sam nie wiedział.
-Bello, przenieś tą szlamę do komnaty znajdującej się koło mojego gabinetu. Zaraz tam dotrę. A wy –zwrócił się do zebranych.- możecie iść. Przybądźcie z samego rana.- zawiedzenie zaczęli opuszczać salę.  Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Czego chcieli? Nagrody? Upokorzenia jej?
Czarny Pan szedł w stronę pomieszczenia, gdzie powinna znajdować się porwana. W środku znalazł ją, ale także Bellę, która rzucała na nią Zaklęcia Niewybaczalne. Hermiona, choć nieprzytomna, wiła się po podłodze, na którą została brutalnie rzucona. Nie wiadomo dlaczego Voldemort poczuł ucisk naokoło serca na widok tej niewinnej Ślizgonki (a w jego przekonaniu Gryfonki) wijącej się na ziemi.
-Bellatrix, wyjdź.
-Ależ Panie…
-Wyjdź.- mówił zimnym, pełnym nienawiści głosem. Bella nie raz go słyszała, ale nigdy nie był kierowany do niej. Przecież była najlepszą Śmierciożerczynią. Ona chcąc nie chcąc wyszła z pomieszczenia. Czarodziej rzucił kila zaklęć na drzwi tak, aby nikt nie mógł wejść oraz aby nikt nie słyszał co tu się dzieje. Nie wiadomo dlaczego przybrał postać człowieka. Miał ciemnobrązowe włosy i czarne oczy. Nie można powiedzieć, że nie był przystojny. Był. I to jak! Podszedł do dziewczyny i wyszeptał zaklęcie, aby się obudziła. Chciał zobaczyć jakie ma oczy. Dużo razy słyszał, że są czekoladowe. P chwili Hermiona ocknęła się. Na początku nie wiedziała, gdzie jest, ale zaraz pojawiły się obrazy z poprzedniej godziny… a może dnia? Ile już jest nieprzytomna? Poczuła okropny ból na ciele. W pewnym momencie jej wzrok padł na osobę, która stała koło łóżka, na którym leżała.
-Riddle…- wyszetała, ale na tyle dosłyszalnie, że mężczyzna to usłyszał. Zdziwił się, że ta mała wie, kim jest.
-Skąd…?
-Nie zapominaj, jestem siost… przyjaciółką.
-Powiedziałaś, że jesteś siostrą Pottera?!- zdenerwował się.
-Nie.- teraz u niej można było wyczuć zdenerwowanie.- Jestem jego przyjeciółką.- dodała, ciągle niepewnie.- Czemu żyję?- zapytała cicho.
-Nie rozumiem. Chciałaś umrzeć?- otworzył szeroko oczy. Dziewczyna była zdziwiona jego zachowaniem . Było takie LUDZKIE.
-Jeśli mam być szczera to w trakcie  wczorajszej ‘zabawy’ Śmierciożerców o tym marzyłam, ale potem pomyślałam, że przecież mam przyjaciół, a ojciec mnie prawie nie zna, a chciał poznać.- powiedział zanim zdążyła ugryźć się w język.
-jak to?!- jego oczy powiększyły się.
-Nie ważne.- powiedziała pewnie.- A teraz… czy masz wobec mnie jakieś plany czy z łaski swojej pozwolisz mi opatrzyć rany?- powiedziała sarkastycznie. Voldemort był zdziwiony jej zachowaniem. Nie spodziewał się tego po Gryfonce ( może to trochę zamieszane, ale pamiętajcie, że oni nie mieli pojęcia o ojcu Miony dop.aut.). Podał jej maści i eliksiry. Widząc, że sobie nie radzi wziął wacik i pomógł jej nakładać maść na biodrze.
    Niespodziewanie drzwi otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia wpadł Severus Snape.
-Mówiłem, że nikt ma nie wchodzić?!- zagrzmiał, ale Snape nie zwracał na niego uwagi. Co było bardzo dziwne. Lord popatrzył na Hermionę i zaraz wziął rękę. Mistrz Eliksirów podbiegł do niej, wziął w objęcia i mocno przytulił.
-Miona… nigdy mi tego nie rób.- wyszeptał.
-Severusie, czy ja mam rozmieć, że zadajesz się ze szlamą?!- dopiero teraz przypomnieli sobie o obecności osoby trzeciej.
-Ona nie jest… -zaczął nerwowo.
-Nie! Tato ja mogę?- spytała.
-TATO?! Snape, czy ja o czymś nie wiem?!
-Panie – ukłonił się.- przedstawiam ci moją córkę.
-Hermiona Snape.- przedstawiła się.
-Co.. jak .. dlaczego ja nic o tym nie wiem?!- krzyknął.
-To proste.- powiedział dziewczyna.- nie dałam tacie pozwolenia.- wyjaśniła spokojnie.
-Snape, czy ja mam zrozumieć, że zrobił się z ciebie kochany ojczulek, który spełnia wszystkie prośby córusi?- zaśmiał się szyderczo.- czeka cię kara… Cruc…
-O nie Riddle!- oczy obojga panów zwróciły się na dziewczynę.- Mój ojciec jest związany zaklęciem, które rzucił Dumbleodre’a. Na moje życzenie. Nikt z zewnątrz nie miał się dowiedzieć o moim pochodzeniu.- Jej oczy paliły się. Dosłownie. Było w nich widać złość. Złość ogromnego kalibru. Po chwili cała stanęła w ogniu. Panowie nie wiedzieli co robić. Pierwszy opamiętał się Tom.
-Jak śmiesz tak do mnie mówć?! To, że nie jesteś szlamą nie znaczy, że będę cię traktować lepiej! Poza tym twoja matka mogła…
-Tak. Ona była szlamą.- powiedziała
-Snape?! Kim ona była?!
-Moją matką była…-zaczęła.- Lilly Potter. Albo raczej Evans.
-Jak to?! Siostra Pottera… Snape mów!- on cały czas siedział cicho i przyglądał się z niepokojem córce.
-Nie mogę Panie. Mówiłem.-powiedział. Po chwili zwrócił się do dziewczyny.- Miona… uspokój się… Bleis, Draco i Harry nie będą zadowoleni jeśli stracą przyjaciółkę… oraz siostrę.-dodał po chwili.- odchodzą od zmysłów.- dziewczyna momentalnie zgasła.
-Słucham?-jej czekoladowe oczy powiększyły się. O ile to możliwe były jeszcze piękniejsze…
-Co ma do tego Zabini i Malfoy?!- Voldemort był zły… i to bardzo.
-To moi przyjaciele..- odparła.
-Zadawają się z Gryfonką?!
-Poprawka. Ja jestem Ślizgonką.
-Co?!
-No tak Riddle. Od początku roku jestem yyy jak to ująć? O takkk .Dumą Slytherinu….- dziewczyna uśmiechnęła się do siebie. Tom zauważył, że w oczach dziewczyny wystąpiły wesołe iskierki. Ona naprawdę ma piękne oczy- pomyślał. Po chwili wyczuł, że ktoś usłyszał tę myśl. Napotkał zdziwione spojrzenie Snape’a, ale odwrócił wzrok nic nie mówiąc. Co jeszcze bardziej zdziwiło Severusa, bo myślał, że dostanie jakąś klątwą za zaglądanie do umysły Pana.
-Hermiono… -Dziewczyna przeniosła zdziwione spojrzenie na Toma.
-Jak.. jak do mnie powiedziałeś?- zdziwiła się.
-No… Hermiona.- zmieszał się.- Myślę, że mógłbym ci pomóc w opanowaniu mocy.. dziwi mnie fakt, że je masz… ale jako, że twój ojciec jest potomkiem Slytherina… Jeśli chcesz mogę ci pomóc.
-Dla… dlaczego chcesz mi pomagać?
-Chciałbym… może pomóc? Zobaczyć cię od czasu do czasu?- zaczerwienił się. Zachowywał się dziwnie. Jako sam Lord, ale także.. przecież w młodości nie miał problemów z pannami…
 

7 komentarzy:

  1. Nono :D dodaje do linków, no w sumie zmieniam Twój adres ;p a szablonik już masz jakiś na oku? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, och coz za dziwne zachowanie Lordziny? Nie powiem - Like it :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Voldemort bezradny O.o to takie.. dziwne XD coraz bardziej mnie zaskakujesz, ale no cóż, opowiadanie bez zaskakujących fragmentow byloby nudne, za to Twoje jest mega ciekawe :)
    Pozdrawiam,
    Shadii. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby Voldzio zakochany w Hermionie? *.* Bardzo ciekawy obrót sprawy. Severus ojcem, Harry bratem i do tego Voldzio. Ojj czuję, że będzie się działo... :D
    Pozdrawiam ;*
    Alex6

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna końcówka :D Normalnie ze śmiechu myślałam, że padnę :D
    Coś się kroi, czuję to, to wisi w powietrzu xD

    Alvin :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję takiej odwagi...w życiu bym się czegoś takiego w moim opowiadaniu nie dopuściła...za dziwne.
    Ale nono...pomimo wszystkich zastrzeżeń...wciąga...

    OdpowiedzUsuń