niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 4



     Cały Hogwart huczał od plotek, no bo jak to możliwe, że Draco Malfoy i Harry Potter tak NORMALNIE ze sobą rozmawiają. Nie mówię tu o wielkiej znajomości. Co to, to nie. Oni się po prostu tolerują. Po co? Bo łączy ich wspólny cel: szczęście ich kochanej Miony (no może Malfoy nie powie o niej ‘kochana’, ale zdążył ją polubić i w jakimś stopniu przywiązać).  Draco nie wiedział , co go podkusiło do tego kompromisu, ale pasował mu. W towarzystwie Hermiony się nie nudził, więc nie miał czasu na uprzykrzanie życia innym uczniom. Tak. Kiedyś-szlama-Granger wyperswadowała mu użeranie się, śmianie się z innych, wycinanie wstrętnych kawałów… Ktoś inny pomyślał by, że jest mu z tym źle. Przecież jego image prysł jak bańka mydlana, ale nie. Naprawdę nie obchodziło go już zdanie innych. Liczyli się przyjaciele, rodzina… dziwne nie? Słynny Draco Malfoy, łamacz kobiecych serc, flirciarz… i co? Do jego świata wpuścił taką małą Hermionę Snape, a ona? Wywraca go do góry nogami. Nie bawi go już przygodowy sex. Czasem chciałby poderwać jakąś dziewczynę… uwieść i zabrać do dormitorium, ale… no właśnie. Ale! Wtedy przed oczami widzi jej twarz. Brązowe włosy, oczy takiego samego koloru, zadarty nosek… i cała chęć wykorzystania dziewczyn prysło. A co na to on? Nie wie co się z nim dzieje. Na swoje nieszczęście wszystko wyrzucił dziewczynie podczas kłótni o jakąś drobnostkę. Miał zły dzień i nie wiadomo czemu złości się, gdy widzi jak Bleis świetnie się bawi w obecności Miony…
-I co z tego, że złapałem znicz jak przegraliśmy mecz?!- krzyczał na nią pewnego sobotniego popołudnia.- Żesz… muszę iść do Hogsmead … Bleis, mógłbyś na dzisiejszą noc przenieść się do Snape?
-Jasne Smoku, ale mówiłeś…
-Tak! Mówiłem, że z tym kończę, ale to wszystko przez nią.- wskazał palcem na dziewczynę.- Jakim cudem ona tak mnie zmieniła?! Ja już tak nie chce. Wraca dawny Malfoy! A ciebie…-zwrócił się do Hermiony.- nie chce już więcej znać!-nie zdawała sobie sprawy jak ranił tą dziewczynę swoim krzykiem, ale sens wypowiadanych (wykrzyczanych dop. Aut) słów zrozumiał, jak zobaczył pierwsze łzy spływające po policzkach tej ważnej w jego życiu kobiety.-Nie chce cię już więcej widzieć w moim życiu!
-Dobrze! A teraz żegnam.- Podbiegła do niego i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Chłopak nie spodziewał się tego, ale jak poczuł te delikatne, malinowe usta chciał już zawsze mieć tą dziewczynę przy sobie.  Ale co z tego? Ona oderwała się od niego po tym krótkim pocałunku i wybiegła przez otwarte drzwi, a wtedy chłopak zdał sobie sprawę co stracił… jego słowa kierowane do Ślizgonki zraniły jego samego… -Hermiona!- zawołał.- Przepraszam.- wyszeptał, choć  wiedział, że przy wadze  poprzednich słów jego przepraszam nie wystarczy…-Bleis, co ja zrobiłem… Dzisiaj miałem koszmarny dzień. Najpierw ten mecz, a potem pocieszająca Parkinson..-wzdrygnął się na samą myśl o niej.
-Smoku… jesteś moim przyjacielem, ale wiesz, że jestem też przyjacielem Miony… Pamiętasz jak o niej rozmawialiśmy? To było tydzień temu… a my już ją zraniliśmy…
-Nie Bleis. To ja ją zraniłem… Naszą malutką Mionkę…
-Właśnie. Naszą malutką… Powiedzieliśmy sobie, że będziemy dla niej jak bracia. Ma Pottera, ale my tez mieliśmy z nią być.- westchnął.
            Siedzieli w dormitorium jeszcze godzinę. Popijali Ognistą, ale po chwili usłyszeli tupot nóg. Nie mieli wątpliwości, że to Hermiona, ale po co ona do nich przyszła? Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich wyczekiwana dziewczyna. Nie zaszczycając blondyna ani jednym spojrzeniem podeszła do bruneta i pociągnęła za rękę.
-Bleis, choć ze mną na chwilę. Proszę. Tylko parę minut.- spojrzała na chłopaka błagalnie. Wiedziała, że z nią pójdzie,
-Już Mała.- powiedział i wstał z fotela.
-Zaraz wracam.- szepnął bezgłośnie do Draco  i wyszedł za Hermioną, która ciągnęła go za rękę.
Wprowadziła ślizgona do swojego dormitorium, rzuciła kilka zaklęć na drzwi i zwróciła się w stronę chłopaka.
-Bleis… Ta rozmowa zostanie między nami?- chciała się upewnić.
-Ej… Mała, czy kiedyś się na mnie zawiodłaś?- spytał, a potem przypomniał sobie te kilka lat nienawiści i wyzwisk.- Nie odpowiadaj- dodał szybko.
-Nawet Malfoy’owi?- dodała podejrzliwie.
-Nawet Malfoy’owi.- potwierdził.- o co chodzi?
-Po prostu pilnuj, żeby nie zrobił czegoś głupiego, czego potem będzie żałować. Dobra?
-Jasne, ale… chyba za późno…- widząc, jak oczy dziewczyny rozszerzyły się dodał.- Żałuje tego, jak z tobą postąpił…
-Bleis, jeśli żałuje to będzie próbował coś z tym zrobić.
-Wiesz, że jego duma…
-Mówiłam. Jeśli żałuje to z dumą da sobie rade, możesz mu powiedzieć, że tak jak chciał- zniknę z jego życia. Będzie musiał się ze mną użerać tylko na lekcjach… nawet ja nie jestem w stanie tego zmienić. A co do ciebie… będziemy się spotykać, ale nie zostawiaj go samego zbyt często ok?
-Miona, ale kiedy?
-Hm… wiesz, dzielę dormitorium z Harrym. Jestem prefektem tak, jak Malfoy i mamy osobne. On chciał żebyś mieszkał z nim, a ja poprosiłam, żeby był ze mną Harry. No nie patrz tak na mnie. Myślisz, że już dziewczyna z chłopakiem nie może mieszkać? Przecież to mój brat, Bleis.
-No dobra. Spoko. Mogę do was wpadać wieczorami?
-Jasne. Tylko nie przeraź się, jak zobaczysz mnie w piżamie…- wyszczerzyła zęby.
-Bez obaw, aż tak źle to chyba nie.
-Dobra, dobra Zabini- powiedziała rozbawiona.- Teraz leć już i przekaż mu to co ci mówiłam.
-Jasne, a Miona…-odwrócił się stojąc w drzwiach.- To gdzie Potter śpi?- zapytał podejrzliwe patrząc na duże łóżko małżeńskie.
-Harry wprowadza się dzisiaj. Nie bądź zazdrosny –dodała przesłodzonym tonem.- Wyczaruję drugie łóżko dla niego.

***

Hermiona dotrzymała słowa. Chłopak nie widywał jej wcale (nie licząc lekcji). Nie wiedział kiedy chodziła na posiłki, kiedy wracała do dormitorium… Czekał na nią wiele razy. Wstawał o wiele  wcześniej, ale jakoś nigdy nie doszło do upragnionego spotkania z Hermioną.
Bleis znikał wieczorami. Spotykał się z brązowowłosą i z Potterem. Kiedy pierwszy raz do nich zawitał doznał szoku. Uważał, że Snape jest śliczna, ale kiedy zobaczył ją w czarnej koszuli nocnej sięgającej do połowy ud oraz rozpuszczonych, mokrych włosach przystanął i otworzył szeroko usta.
-Taaak. Ja też tak zareagowałem, gdy zobaczyłem ją tak po raz pierwszy.- westchnął Potter.- Ale co się dziwić… Moja kochana siostrzyczka jest piękna.- Ślizgon tylko przytaknął nie umiejąc oderwać wzroku od dziewczyny, która wraz z komplementem zarumieniła się.
-Nie przesadzaj.- powiedziała zawstydzona.
-Ejj Maleństwo, ale on nie przesadza.- powiedział Bleis odzyskując mowę. Wiedział, że piętnastolatka lubi jak się tak do niej zwracają. ALE tylko oni mogą to robić. Nawet Weasley nie posiada pozwolenia, choć gotuje się ze złości kiedy oni nazywają ją tak w jego obecności. Bardzo ich to satysfakcjonuje ponieważ nie trawią chłopaka (poza Potterem) i lubią jak się denerwuje. Ron jest zazdrosny o byłą gryfonkę, a to, że przyjaźni się z jego największymi wrogami … eh… szkoda gadać.- a wiesz, że Smok wstawił sobie do pokoju fortepian?
-Co??- dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co słyszy.- to on umie grać?
-No jasne. Nie mówił ci?- spytał Bleis.
-Niee.- westchnęła dziewczyna ze zrezygnowaniem.
-Wiesz… to był jego mały sekrecik. Kiedyś lubił komponować… może coś kiedyś napisze?- Ślizgon nie zdawał sobie sprawy, że Draco właśnie siedzi przy instrumencie muskając palcami klawisze, które wygrywają cudowna melodię… Tak... utwór tak bardzo pokazywał co on, Draco Malfoy, czuje. Czy to nie dziwne? Słowa zawarte w melodii, melodia zawarta w … no właśnie… w czym? Blondyn siedział… grał… i myślał. Nie wiedział kiedy… zasnął.

4 komentarze:

  1. wow. Draco komponuje.. to takie urocze.. heh :>
    no doslownie zaskakujesz mnie! pięknie cudownie i tak dalej, ale jednego sie nie spodziwałam.
    Ten pocałunek.. to było takie.. zaskakujace i takie jakby troche dziwne : O ale nie czepiam się, bo rozdział i tak genialny :3
    Pozdrawiam cieplutko,
    Shadii., :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Blaise, a nie Bleis, litości! xD
    Czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow :D !!!

    Alvin

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko jest takie...do góry nogami.Robisz z bohaterami co chcesz i jak chcesz.Tylko żeby było romantycznie,zaskakująco...tak jakby byli twoimi marionetkami. A przecież nie są! Każdy z nich ma swoją historię i uprzedzenia...nie da się nagle wszystkiego pozmieniać, wszystkie złości i nie ufności. Przynależność do domu...
    wyobraź sobie...jesteś polką,mieszkasz w polce,kochasz ten kraj i nagle dowiadujesz się że twoi rodzice nie są twoim rodzicami... i że masz brata. I twój ojciec mieszka w Anglii. Jej super,zostawię wszystkich.brat też nie ma nic przeciwko.A chłopak którego nienawidziłaś przez nie wiem ile ...w jednym momencie staję się twoim dobrym kumplem....
    Sorry ale mi to nie pasuję...
    S

    OdpowiedzUsuń