… Draco i Narcyza. Dziewczyna patrzyła na nich z szeroko
otwartymi oczami. Co oni tu robią ?
Miała rozmawiać z dyrektorem.
-Hermiono, wiem o czym myślisz. Umiesz oklumencję, więc stosuj
ją.- powiedziała i uśmiechnęła się.- Chciałam z tobą porozmawiać, gdyż… jestem
twoją matką chrzestną. Ale to już wiesz. Chciałabym, żebyście zakopali topór
wojenny z Draco…
-Dlaczego?- spytała i nie czekając na odpowiedź mówiła dalej.-
On się ze mnie wyśmiewał, poniżał od początku szkoły. Teraz… tak nagle mam się
z nim zaprzyjaźnić?- głos jej się załamywał, ale nie przestawała mówić.- A co
na to Harry i Ron? Mam się od nich odwrócić po tylu latach przyjaźni? A poza tym Harry to mój brat!
-Wiem Hermiono, że nie łatwo będzie ci to zaakceptować, ale
zrozum… Jak macie zamiar wytrzymać ze sobą jako współlokatorzy…?
-Współlokatorzy?!- powiedzieli jednocześnie ślizgoni.
-Noo bo widzicie… nasz dom jest chwilowo niezdatny do użytku.
Będziemy teraz mieszkać u Severusa, który sam to zaproponował.
-Jak to niezdatny do użytku?- spytał Malfoy robiąc wielkie
oczy.
-Teraz nie dane ci znać odpowiedzi.- odparła.- Hermiono, a co
do twoich obaw. Draco już nie będzie cię wyzywał. Prawda?- zmierzyła syna
surowym spojrzeniem.
-Taak.- przyznał niechętnie.- Ale pod warunkiem, że ona też
się do tego zastosuje.
-Myslę, że to dobry pomysł. Co sądzisz Hermiono?
-Hm… wie pani… Sądzę, że gdyby nie to, że jesteśmy w osobnych
domach, nazywał mnie szlamą oraz gdyby
chciał, mogłabym się z nim zaprzyjaźnić wcześniej.- powiedziała zamyślona
dziewczyna. Dwójka Malfoy’ów popatrzyła na nią dziwnie, z takim niedowierzaniem
malującym się na twarzy.- A co z moją przyjaźnią z chłopakami i oczywiście
Ginny, Weasley’ami i resztą Gryfonow?- spytała z nadzieją w głosie. Wiedziała,
że od teraz jest Ślizgonką, a ich stosunki z Gryfonami są… Złe.
-Hermiono… myślę, że Severus nie będzie ci zabraniał
spotykania się z nimi. Pamiętaj, że jesteś jego córką. Do tego zaginioną, więc
będzie chciał twojego szczęścia. Tylko nie przesadzaj!- zastrzegła ja Narcyza.
-A teraz sprawa mojego miejsca zamieszkania…- zaczęła.- Co mam
robić? Dalej mieszkać z mugolami?
-Chciałbym, żebyś zamieszkała ze mną.- dobiegł ich zimny głos
Mistrza Eliksirów.- Wiem, że wszystko jest dla Ciebie nowe. Prefekt Naczelny,
Slytherin, akceptacja Draco i reszty ślizgonów, ja… Ale proszę, zgódź się
jeszcze to zmienić w swoim życiu.- jego oczy wyrażały błaganie. Co się stało z
tym oziębłym, wrednym Nietoperzem? Dziewczyna nie wiedziała dlaczego przez tyle
lat ją okłamywano.. czym ona zawiniła, że nie chciał się do niej przyznać, jak
już wróciła do Hogwartu? Takie myśli zaprzątały głowę piętnastolatki, która nie
zdawała sobie sprawy, że ktoś przysłuchuje się jej myślą.
-Gran… Snape ma racje, czemu pan się do niej nie przyznał jak
już była w Hogwarcie?
-Malfoy! Moje myśli to moje myśli. Czy ja ci do twoich
zaglądam?!- dziewczyna była zbulwersowana.
-A spróbowała byś.- powiedział i podszedł do dziewczyny na
tyle blisko, że dziewczyna musiała zadrzeć głowę do góry, gdyż chłopak był od
niej wyższy o głowę.
-Dracusiu…- zaczęła przesłodzonym tonem.- czy ty mi grozisz?
-Primo. Nie mów do mnie Dracusiu.
Sekundo. Tak, grożę ci.
Co z tym zrobisz?- chłopak przymrużył oczy.
-Ha! Po pierwsze. Będę mówić do ciebie jak mi się podoba, a
poza tym,… to będzie zemsta na Parkinson.- powiedziała z błyskiem w oku, co nie
podobało się Draconowi. -Po drugie. Nic ci nie zrobię, bo przystałam na
propozycję Pani Malfoy i zakopię urazę do ciebie, ale zrobię to z twoją
pomocą.- brązowowłosa wyciągnęła rękę w stronę Malfoy’a. Chłopak zawahał się, ale
po chwili podał dłoń dziewczynie i uśmiechnął się. Nie ironicznie. Tak po
prostu, a dziewczyna oddała uśmiech. Całkowicie zapomnieli, że nie są tu sami.
Zatopili się w swoim spojrzeniu. Nie umieli oderwać od siebie wzroku. Po chwili
głos Narcyzy przywrócił ich do rzeczywistości.
-Nawet nie wiecie jaka jestem z was dumna!- powiedziała. W jej
oczach widniały iskierki radości, które Draco widywał ostatnio coraz częściej.
Chłopak chciał prawić jej radość. Przecież Granger-Snape nie jest taka zła…
może nawet ją uwiedzie? W sumie, niezła laska się z niej zrobiła.
-Dziękuje Draco, ale z uwiedzeniem mnie będziesz miał problem.
Powiedziała dziewczyna, która przysłuchiwała się myślą blondyna.
-Ejj! Teraz to ty czytasz mi w myślach.- powiedział. Nie był
zły. W jego oczach także można było dostrzec wesołe ogniki. Postanowił
zaprzyjaźnić się z byłą Gryfonką. Może okaże się dobrą przyjaciółką?- Wieeesz?
Podoba mi się twój plan zemsty na Parkinson. Pomogę ci w nim, ale musisz być
wiarygodna.- zastrzegł dziewczynę.
-Wiesz.. nie wiem czy zauważyłeś, ale powiem ci, że jesteś
całkiem przystojny, mogę UDAWAĆ, że jestem w tobie zakochana.- powiedział,
akcentując odpowiednie słowo.
-Ależ Snape, jesteś pewna, że będziesz tylko udawać?- zapytał
przybliżając się. Dziewczyna też postanowiła się pobawić w jego grę.
-Tak Malfoy. Udawać. Ty możesz mieć z tym problem… wiesz… ja
nie mam przyklejonego lusterka na czole.- powiedziała, także się przybliżając.
-Czy ty mi coś sugerujesz?- zapytał mróżąc niebezpiecznie
oczy. Tak naprawdę był rozbawiony tą sytuacją.
-Tak KOCHANIE. Mówię, że w kim jak w kim, ale w swoim odbiciu
to zakochany jesteś.- powiedziała, a na jej twarzy pojawił się zniewalający
uśmiech.- A poza tym. Ja tu ci sprawiłam komplement, a ty nic.- wywaliła język.
Odległość między nimi zmniejszała się z każda nową wypowiedzią.
-A to kochanie za co?- zdziwił się.- A co do komplementu… te ż
jesteś całkiem, całkiem.- uśmiechnął się wrednie.
-Całkiem, całkiem?!- żachnęła się.- No ja ci mówię, że jesteś
jednym z najprzystojniejszych chłopaków w Hogwarcie, jak nie
najprzystojniejszym, a ty mi tu wyskakujesz z takim ‘całkiem, całkiem’? Teraz
to się obrażam.- powiedziała i stanęła w pozycji typu ‘foch forever’.
-Jestem najprzystojniejszym chłopakiem w Hogwarcie?- oczy mu
zaświeciły i szybko przybliżył się do Miony.
-No cóż… jestem zmuszona powiedzieć, że tak.- przyznała.
-No wiesz Granger…
-Snape.- poprawiła go automatycznie dziewczyna.
-No to Snape… mógłbym powiedzieć, że jesteś jedną z
najładniejszych dziewczyn w szkole.- jej oczy zrobiły się ogromne.- No nie
patrz tak na mnie Hermiono. Mówię prawdę. Wyrobiłaś się przez wakacje.- dodał z
uznaniem.
-No to mi się podoba.- zawołała Narcyza, która ponownie
przypomniała im o ich istnieniu.- Hermiono, myślę, że bez przeszkód możesz się
do mnie zwracać po imieniu.
-Narcyzo, wolałbym, żeby mówiła do ciebie ciociu.- wtrącił
Snape.
-Dobrze, a teraz idźcie do dormitorium. Wiecie gdzie się
znajduje?- powiedziała Narcyza, a oni potrząsnęli głowami na znak zrozumienia.-
Do widzenia.
-Do zobaczenia.- powiedzieli chórem i wyszli z pomieszczenia.
-Severusie, nie mówmy im teraz o małżeństwie. To ich może
zniechęcić, a myślę, że są na dobrej drodze do zakochania.- powiedziała, gdy
ucichły ich kroki.
-Wiesz, przyznam ci rację Narcyzo. Ta dwójka nie jednej osobie
da popalić… pierwszą ofiarą będzie Parkinson…- westchnął.
łohohohooho! Małżeństwo? Gdzie tak pędzisz, zwolnij xD
OdpowiedzUsuńNie no a tak serio to wow. Szacun i uznanie w Twoim kierunku :>
Rozdział świetny i tak jak mówiłam wyrabiasz się i z każdym kolejnym piszesz coraz lepiej :>
Pozdrawiam cieplutko,
Shadii. :))
czytram twój blog i wow naprawde dobry styl pisania, nie tak jak inne blogerki a do tego mega opowiadanie samo w sobie!
OdpowiedzUsuńTo jest B O S K I E !!! Zabawny, tajemniczy, prosto napisany ( nie odczytaj tego źle to komplement ;) ) i ogólnie stworzony dla mnie :D
OdpowiedzUsuńAlvin ;*
Lepiej...ale nie sądzisz że się zbyta zagalopowałaś jeśli chodzi o ten dialog pomiędzy sama wiesz kim :" ).
OdpowiedzUsuńJak dla mnie...za szybko wszystko się dzieję. A hermionę mogłabym zastąpić od razu kimś innym,ponieważ ...to nie ona.To po prostu nie Hermiona , z mojego punktu widzenia.
Pozdrawiam :)
Już sobie wyobrażam szczęśliwą rodzinkę - tatuś Snape, mamusia Narcyza i ich dzieci, Draco, Hermiona i przyszywany(?) brat Harry... Nie, nie, i jeszcze raz nie! I jeszcze Narcyza mówiąca, że Hermiona i Draco są o krok od zakochania!! Po prostu jestem w szoku, może imiona się zgadzają, ale to opowiadanie nie ma nic wspólnego z HP.
OdpowiedzUsuń