niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 1



     Piętnastoletnia brunetka o dużych pięknych, brązowych oczach została brutalnie obudzona przez kruczoczarną sowę, która dziobała ją w nos. Choć, jak to się mówi, ‘z oczu jej się dobrze patrzyło’ Miona czuła przed nią respekt. Do nóżki miała przywiązaną kopertę.
Dziewczyna delikatnie pogłaskała ‘gościa’ i wyciągnęła rękę, czekając aż ona odda jej list.
Hermiona otworzyła kopertę. Była tak zaaferowana, że nie spostrzegła sowy, która przed chwilą wyleciała.
Dziewczyna z uwagą rozpoczęła czytanie niespodziewanego listu:

Panno  Granger,
Jak Pani wie, dnia 1 września rozpoczyna się  rok szkolny. 
Merlinie! Nie wiem jak mam to powiedzieć, ale muszę się z Tobą zobaczyć. Wybacz, to naprawdę jest konieczne. Przyjdę do Ciebie do domu o 10:00 a potem razem udamy się na peron. O rodziców się nie martw. Wysłałem im osobna sowę.
                            S. Snape

Hermiona patrzyła na podpis… SEVERUS SNAPE?!
To było co najmniej dziwne. Dziewczyna szybko wykonała poranne czynności i zbiegła na dół. W kuchni spotkała rodziców-mugoli. Jej osobiście to nie przeszkadzało Bo co ona na to może? Nic. Tak więc znosiła obelgi ślizgonów. Bolały ją-owszem. Ale wiedziała, że nic na to nie poradzi. Nieraz płakała nocami, ale były to łzy bezsilności. Co mogła na to że jest taka, jaka jest? Nic. Aaaa wracając myślami do kuchni:
-Dostaliście już sowę od Snepa?-spytała. Rodzice wymienili znaczące spojrzenia.
-Owszem…-odparła pani Granger.-Dlaczego pytasz?
-Ponieważ ja tez dostałam. Profesor powiedział, że 1 września o 10:00 tutaj przyjdzie i pójdzie ze mną na King Cross. O co w tym wszystkim chodzi?!-układała zdania w tak szybkim tempie, że sama zdziwiła się, że udało mi się je wszystkie wypowiedzieć nie mieszając słów.-A najdziwniejsze3 jest to, że stwierdził, iż nie mam się martwic bo wy o wszystkim się dowiecie z sowy, która ON wam wysłał. Nie rozumiem co Snape ma z nami wspólnego?
-Córeczko… on sam ci wszystko opowie. Dobrze?-tata patrzył na Mionę błagalnym wzrokiem.
-Hm… dobrze.-Odparła niechętnie i zaczęła jeść zrobione przez mamę kanapki.
-Kochanie, kiedy wybierasz się na Pokątną?-spytała mama.
-Właaaśnie. Dobrze, że mi mamo przypomniałaś. Przysłali mi wczoraj sowę. Chcą, żebym przyjechała do Nory, do końca wakacji, ale po dzisiejszym liście od zacnego profesora <ironia ;D> napiszę, że nie mogę, ale chętnie wybiorę się z nimi na Pokątną. Co o tym myślicie?
-Myślę, że to najlepsze rozwiązanie. Spotkasz się z przyjaciółmi..-przerwała, popatrzyła na tatę i dodała.-Powiedz im, że nie możesz przyjechać przez sprawy rodzinne dobrze?
-Sprawy rodzinne?! A co ma do nich Snape?!
-Córeczko, rozmawialiśmy o tym. Wszystkiego dowiesz się od profesora.-odparł twardo tata.

                     ***

   1 września zbliżał się nieubłagalnie. Wczorajszy dzień Weasley’owie spędzili w towarzystwie Harry’ego i Hermiony. Na pytania typu ‘Dlaczego nie przyjedziesz do Nory, Hermiono?’ odpowiadała ‘Nie mogę… oczekujemy gościa, a moja obecność jest konieczna.’ Nikt nie zdawała sobie sprawy co czuje dziewczyna… „Przecież nie kłamię! Snape to gość. Jakie to dziwne! Mój NAUCZYCIEL przyjeżdża do mnie do domu?! Coś tu nie gra… Rodzice też chodzą zdenerwowani i myślą że to przede mną ukryją…”
Choć w jej głowie cały czas kłębiły się podobne myśli, dzień spędziła bardzo dobrze. Pośmiała się z żartów bliźniaków, pochodziła z Ginny po sklepach i kupiła sobie parę rzeczy, a najwięcej radości dało jej powtórne zobaczenie Harry’ego i Rona.

                     ***

Gryfonka spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 8:48. „COO?? Mam godzinę do przybycia Snape’a!” Wstała w pośpiechu umyła się i ubrała. Na szczęście kufer spakowała w poprzedni wieczór. Pomalowała się i zeszła na dół do kuchni zrobić sobie kakao. Cały czas miała przed sobą swoje odbicie w lustrze, które przed chwila zobaczyła. Była taka… blada? To prawda, denerwuje się przed spotkaniem ze Snape’m. No bo, o co może chodzić?! I jeszcze jest to związane z rodziną? Moją rodziną?

                    ***
      O godzinie 8:50 siedziała w fotelu (w swoim pokoju) i piłam kawę, którą zrobiła sobie przed paroma chwilami. Wpatrywała się w widok za oknem. Ktoś zapukał do drzwi. Po chwili otworzyły się, a w progu stanęła mama.
-Hermionko, weź swój kufer i zejdź ma dół. Profesor Snape już tam czeka. Pojedziesz z nim na King Cross, a potem… to już dowiesz się od niego, dobrze?-dziewczyna kiwnęła głową na znak zgody.-I… cokolwiek by ci nie powiedział… po prostu pamiętaj, że cię kochamy i już na zawsze będziesz naszą małą Mionką…- po jej twarzy spłynęła łza. Dziewczyna podniosła się z fotela i delikatnie starła łzę z twarzy kobiety.
-Mamusiu… Kocham was baaardzo. Pamiętaj o tym…
-Kochanie, co wy tam tak długo robicie?
-Już schodzimy. Może pomógł byś znieść ten kufer?-krzyknęła mama.
-Proszę poczekać, ja się tym zajmę.-usłyszały z dołu głos Snape’a, który wszedł po schodach.
-Dzień dobry.-powiedziała cicho Hermiona.
-Dzień dobry, panno Granger.-odparł i lekko skinął głową, a następnie wyciągnął różdżkę, wyszeptał zaklęcie i kufer zniknął.
-Dziękuje. Gdzie on teraz jest?-Powiedziała trochę śmielej.
-W przedziale dla prefektów na King Cross.-tym razem to ona tylko skinęła głową.-myślę, że możemy już tam iść…-zawiesił głos.- pożegnaj się z rodzicami i chodź… dobrze?-podeszła do rodziców i wyściskała ich, a następnie wyszła za nauczycielem.
    Dopiero po opuszczeniu domu Snape odezwał się ponownie.
-Możemy się teleportować?
-Ooczywiście. Teleportacja łączna?-ten tylko skinął głową i wyciągnął rękę. Hermiona złapała ją. Była chłodna i lekko drżała z poddenerwowana, choć twarz miał nieprzeniknioną. Po chwili poczuła ‘coś’ w okolicy pępka i znalazła się na peronie. Spojrzała w prawo, gdzie stał Snape. Przeszliśmy przez barierkę. Było zadziwiająco dużo osób, a wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem. Profesor Snape na peronie? I w dodatku z Granger??  
-Profesorze..-zaczęła nieśmiało.-mogę się chociaż przywitać z chłopakami?
-Dobrze. Czekam przy wejściu do przedziału prefektów. Tam odbędzie się spotkanie. Potem pójdziemy do przedziału i porozmawiamy. Pasuje ci to?
-Dobrze.-odetchnęła z ulgą i poszła w kierunku czarnej i rudej czupryny.
-Cześć chłopaki.-powiedziała i rzuciła im się na szyję.
-Hermiono, co chciał od ciebie Snape?
-jak się dowiem to sama wam powiem, dobra?
-Jasne, a teraz chodźmy, pociąg zaraz odjedzie.-powiedział Harry.
-Ron, my musimy iść do przedziału prefektów na spotkanie, pamiętasz?-spytała Miona.
-Eh.. no dobrze, chodź. Do zobaczenia Harry.
-Noo cześć.
-Paaa.-powiedziała Hermiona.
   Szła z Ronem, mijając przedziały i zajmujących w nich  miejsca uczniów. Chłopacy patrzyli się na Hermionę z pożądaniem.
-Jeejku, na co oni się tak gapią?-mówiła.
-No wiesz Granger… wyrobiłaś się przez te wakacje.-uśmiechnął się z satysfakcją. O dziwo dziewczyna nie spłonęła rumieńcem, ale także nic nie powiedziała.-Co jest szlamciu? Mowę odebrało?  
-Malfoy, racz zakończyć swój monolog i wejdź do przedziału.-włączył się Snape- Hermiono…, Weasley wy też.-wykonali polecenie i usiedli na wolne miejsca.
-Witam. Panna Granger i pan Malfoy jako Prefekci Naczelni Będą patrolować korytarze jako pierwsi. Jako że z każdego domu są po dwie osoby panna Parkinson ze Slytherinu i Pan Weasley z Gryffindoru będą to robić razem. Reszta tak jak jesteście w domach. Rozumiecie?-wszyscy pokiwali głowami na znak rozumienia. Jak to możliwe Ze McGonnagall tak szybko przeprowadziła spotkanie? Wyszliśmy na korytarz.
-Malfoy, panna Granger nie będzie ci towarzyszyć przy patrolowaniu, ponieważ muszę z nią porozmawiać. Za to że będziesz sam  dostaniesz później 20 pkt. Rozumiesz?-powiedział Snape, a chłopak tylko przytaknął, patrząc na mnie podejrzliwie.
-Hermiono…-zaczął nieśmiało Ron.-skoro nie będziesz patrolować to idziesz ze mną do przedziału?
-Przykro mi Weasley, ale panna Granger idzie ze mną.-Ron popatrzył na przyjaciółkę zmieszany, ale jej wzrok był nieobecny. Podążyła za nauczycielem i weszła do skazanego przedziału. Usiadła koło okna i czekała, aż pierwszy odezwie się mężczyzna, który usiadł naprzeciwko.
-Hermiono… mogę cię o coś prosić?-zaczął, a dziewczyna przytaknęła.-Poczekaj, aż skończę mówić. Nie wyciągaj pochopnych wniosków… dobrze?-znów przytaknęła.-Chodzi o to,że…

6 komentarzy:

  1. O to, że co? Grr, dlaczego teraz?
    Wiem, że trochę czasu minęło od dodania rozdziału, ale dopiero teraz tu trafiłam.
    Piszesz ciekawie, postaram się regularnie to zaglądać. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. xx
    ~ ruda mycha

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahah.... ale to jest blog Sevemione czy Dramione? o.o

    OdpowiedzUsuń
  3. Dramione! Pewnie, że Dramione! Mi wystarczyło kilka poszczegolnych zdań żeby wiedzieć o co chodzi huhuhhu ;>
    Świetnie piszesz, styl masz fajny, przyjemnie się czyta :) dobra, to lecę dalej, spodziewaj się mnie w komentarzach pod nastepnymi rozdziałami :D:D
    Pozdrawiam serdecznie,
    Shadii. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko super, ale błagam, chłopcy a nie chłopacy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooo....cóż się tu dzieje? O co mu chodzi? O.o
    Ale tak ogólnie rozdział świetny, szkoda, że znalazłam go dopiero teraz :D
    Ale to nic lecę czytać :D

    Pozdrawiam,
    Alvin

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Dostałam się na twojego bloga przez facebook :)
    Bardzo fajnie piszesz,podoba mi się,będę czytać!

    Ja zaczynam nowego bloga,i bardzo by mi pomogły komentarze!
    na-skraju-wolnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń